W końcu jako kapitan drużyny muszę motywować resztę.
Właśnie przebieramy się na kolejny (mam nadzieję zwycięski) mecz.
- Dziewczyny, pora na boisko!- usłyszałyśmy trenera.
Z uśmiechami na twarzy wyszłyśmy na murawę.
- Domi patrz, twoi bracia siedzą na trybunach.-
powiedziała Paula.
Rozejrzałam się i po chwili moją uwagę przykuł Wojtek i
Janek, machający do mnie. Z uśmiechem odmachałam im i ruszyłam do drużyny.
- To wiecie, roznieście je i wygrajcie ten mecz-
powiedział trener.
Kilka minut później zaczął się mecz. Na początku
pierwszej połowy nie było żadnego gola. Jednak po chwili dzięki pięknemu golowi
Pauliny, wyszłyśmy na prowadzenie. Do końca tej połowy wygrywałyśmy.
- Jestem z was dumny. Trzymajcie tak dalej.- oznajmił
trener w przerwie meczu.
- Dzięki trenerze.- odparłyśmy razem.
Po przerwie rywalki wzięły się w garść i strzeliły nam
dwa gole. Trener postanowił wprowadzić Agnieszkę. Strzeliła gola 10 minut po
wejściu na boisko. Remis. 20 minut do końca. Akcja rozgrywała się głównie przy
naszej bramce, ale Olka świetnie broniła. Ostatnie 5 minut, a dalej remis.
Biegłam z piłką na bramkę przeciwniczek, nagle potężne uderzenie i leże na
ziemi. Strasznie bolała mnie noga. Ale podniosłam się, gdy uznano faul. 2
minuty do końca meczu, a ja mam wykonywać karnego. Spojrzałam na trybuny. Cisza
jak nigdy.
- Dasz radę siostra!- wydarł się Wojtek.
Ma rację! Uda mi się.- powtarzałam sobie. Wzięłam rozbieg
i ze wszystkich sił kopnęłam piłkę. GOL
! Udało się! Wygrałyśmy. Radości nie było końca. Cała drużyna się zbiegła i
zrobiliśmy grupowego tulaska.
- Miałem wam o tym powiedzieć przed meczem, ale bałem się,
że nie będziecie skupione.- powiedział trener, kiedy mieliśmy się rozchodzić.
- O co chodzi?- zapytała Paulina.
- Tylko proszę bez pisków.- zaśmiał się.
W tym momencie do środka weszli moi zniecierpliwieni
czekaniem na mnie bracia.
- A może ty im powiesz Wojtek.- zaproponował trener i
puścił mu oczko.
- No dobra.- odparł.- Więc jutro… a może zrobimy im
niespodziankę na miejscu?- zapytał mój braciszek.
- Nieeee!- krzyknęłyśmy zgodnie.
- Dobra, dobra. Mam nagrany wasz dzisiejszy mecz.
Będziemy go dzisiaj z chłopakami oglądać i jutro wpadamy na wasz trening i damy
wam parę rad jak grać, a później zrobimy wspólny mecz- oświadczył.
Nasze miny → O.O On chyba sobie żartował. Nie wierzę! To
do mnie nie dociera.
- Przepraszamy was na chwilę- powiedziałam.
Wraz z dziewczynami udałyśmy się do szatni, żeby
ochłonąć.
- AAAAAAAAAAA!!! Nie wierzę! Poznamy najlepszych piłkarzy
w Polsce!!!- krzyczałyśmy.
Spędziłyśmy tam około 5 minut i opanowane wróciłyśmy do Sali
trenera.
- To bardzo fajnie.- powiedziałam na „luzie”.
- To co o 20:00 u nas?- zapytała Pula.
- Spoko. To do zobaczenia.- odparłyśmy z Olką i ruszyłyśmy
do domów.
Olka mieszka w tym samym wieżowcu co ja. Ona na szóstym
ja na siódmym piętrze.
- Co ty widzisz w moim bracie?- zapytałam.
- O jejku. No Wojtek jest przystojny, zabawny i
utalentowany. Zresztą to i tak nie ma znaczenia, bo on widzi we mnie tylko
twoją koleżankę.- oznajmiła.
- Nie smutaj. Jak chcesz to mogę coś tam mu szepnąć.-
uśmiechnęłam się znacząco.
- To ja już wolę, żeby było jak jest.- zaśmiała się.
- Dobra, to wpadam po ciebie 19.40.- powiedziałam, gdy
wysiadała z windy.
Weszłam do domu, a tam oczywiście kochany Wojtuś ogląda
mecz.
- Wy już w domu? Przecież niedawno byliście dobre 10
metrów za mną.- powiedziałam.
- Przebiegliśmy się skrótem.- odparł.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Eee? Ale czego?- zapytał zdezorientowany.
- Że będziecie na naszym treningu!
- Bo wiedzieliśmy z Jarkiem(trener), że jak byś się dowiedziała,
to od razu dowiedziałby się cały świat.- zaśmiał się.- Poza tym masz
niespodziankę.
- Dobra będziesz żyć, ja lecę się naszykować i wybywam do
Pauli i Agi.- oznajmiłam.
- A nie chcesz mnie zabrać?- zapytał z miną zbitego
pieska.
- Zadzwonię do nich.- odparłam.
Weszłam do pokoju i wzięłam potrzebne rzeczy do kąpieli +
telefon. Zadzwoniłam do bliźniaczek.
- Hej hej. Mam do was pytanie, a raczej Wojtek ma.-
oznajmiłam.
- No mów.- powiedziała Paula.
- Więc, mój braciszek pyta się czy mógłby się ze mną do
was zabrać.- rzekłam.
- Hmmm. Nie ma sprawy, ale niech skombinuje sobie jeszcze
trzech kolegów, bo tak to sam będzie siedział.- oznajmiła Agnieszka.
- Dobra przekażę. To do zobaczenia.
- No pa.
Jako, że siedziałam w wannie, zadzwoniłam do Wojtka,
który zapewne siedział w salonie.
- No braciszku, masz pozwolenie, ale jest jeden warunek.
Musisz zabrać jeszcze trzech kolegów.- powiedziałam.
- No spoko, to o której wychodzimy?- zapytał.
- Punkt 19.40 masz być gotowy.
- Dobra, to musisz się pośpieszyć w tej łazience.-
powiedział i się rozłączył.
- Idziesz?- krzyczał Wojtek.
- No chwila, tylko wezmę telefon!- odparłam.
- Szybciej.
Wzięłam ten telefon i wyszliśmy. Zostawiłam kartkę
Jankowi. Nie chciałam go budzić, bo jutro rano jedzie na samolot do Londynu.
Wylatuje do rodziców na jakiś czas.
- A gdzie twoi koledzy?- zapytałam.
- Czekają na dole.- odparł i wyszliśmy.
Zeszliśmy piętro niżej po Olkę i w trójkę weszliśmy do
windy.
- A dlaczego musiało być ich trzech?- zapytał Wojtek.
- Bo pewnie będziemy grały w
butelkę, czyli żeby było równo.- odpowiedziała Olka, która już została
wprowadzona w temat. Wysiedliśmy z windy, przed którą czekali koledzy mojego
brata…
###
Pierwszy rozdział :> Mam nadzieję, że się podoba. Nie
wiem czy będę umiała pisać o piłkarzach, no ale postaram się :]. Czekam na komy
:**
mi się podoba ;]
OdpowiedzUsuńpisz szybciutko następny rozdział ; ]
czekam <3
o jeju jeju jeju *.* <3
OdpowiedzUsuńno zemdlałam prawie, wiedziałam, że tak będzie ! <3
Kocham cię po prostu, pisz szybciutko następny rozdział ! <3
M.
czekam <3
OdpowiedzUsuń