poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 25.

31 grudnia; poniedziałek; 20:00
#Agnieszka
- Seba, no ile można na ciebie czekać?!- krzyknęłam do chłopaka.
- No już idę kochanie!- odparł.
- Nie wierzę w ciebie, to nawet ja zdążyłam się szybciej ubrać!- zaśmiałam się.
Po kolejnych dziesięciu minutach książę raczył zejść i w końcu mogliśmy udać się do domu Kuby.
Na miejscu byli wszyscy. Domi siedziała z Kubą, Wojtkiem i Olą na kanapie i żywo o czymś dyskutowali. Damien i Paula stali razem gdzieś w kącie i robili swoje, a Piszczu majstrował przy muzyce. Czyli aż tak bardzo się nie spóźniliśmy.
- Dobra ludzie to zaczynamy zabawę!- krzyknął Łukasz i puścił muzykę.
"Jaki tu spokój, sia la la la, nic się nie dzieje, sia la la la, nikt się nie bawi..."
Od razu Seba poderwał się do tańca i nie witając się z nikim ruszyliśmy na parkiet. Sekundę  później  obok nas byli Wojtek i Ola oraz Damien i Paula. Przetańczyliśmy kilka piosenek co chwilę wymieniając się partnerami.
- A może pogramy w butelkę?- rzuciła pomysł Ola.
- Jestem za! Ostatnio graliśmy kiedy właściwie się poznaliśmy- powiedziała Paula.
- Dobra to lecę po jakąś butelkę.- oznajmił Błaszczykowski.
Chwilę później siedzieliśmy w kółku, każdy z kieliszkiem szampana w ręku.
- Dobra, Olka twój pomysł to zaczynasz.- powiedziałam.
Butelka kręciła się dobre 2 minuty i padło na Wojtka. Chłopak był uhahany po pachy.
- Wyzwanie.- uśmiechnął się przebiegle.
- A więc, kochanie przebiegniesz do najbliższego sklepu i poprosisz ekspedientkę o rękę.- uśmiechnęła się niewinnie.
- A jeśli tam będzie ta stara wdowa z tym wielkim pryszczem, który nie znika jej od pięciu lat?
- Życzę wam szczęścia.- zaśmiała się Domi.
- No stary, na ciebie już chyba pora- zaśmiał się Błaszczykowski.
- Ja się zemszczę- rzucił w stronę Olki i ruszył do przedpokoju.
- Idę z nim. Muszę to nagrać.- oznajmiła nam Domi i oboje zniknęli.

- Nigdy więcej nie gram z wami w butelkę!- krzyknął Wojtek.
- hahahahahahaahaha, on hahahahaahaha, no nie wierzę hahahahaahahahaha- usłyszeliśmy Domi.
- Błaszczykowski weź no ją uspokój jakoś.- powiedziała Paula.
- A co ja mogę? Kiedyś musi przestać.- stwierdził.
- Ona śmieje się już prawie od godziny, jesteś pewny ze skończy? Śmiała się już jak wyszliśmy z domu, śmiała się w sklepie i śmieje się teraz. Już mam tego dość!- oznajmił Szczęsny.
- Dominika bo nie będzie seksu przez tydzień!- krzyknęła Olka
- ... hahahahahahahahahaha
- Okej poddaję się.- skwitowała przyszła pani Szczęsna.
Po jakichś dwudziestu minutach udało się uspokoić Domi i mogliśmy obejrzeć to, jakże śmieszne zdarzenie. Wojtek poprosił o rękę panią Wiesię. Tak, to ta od pryszcza.
- No Ola, tylko nie bądź zazdrosna czasem.- odezwałam się.
Graliśmy w butelkę jeszcze około godziny.

#Paulina.
- Ustaliliście już datę ślubu?- zapytałam Olę.
- Planujemy to jakoś na wiosnę, Marzec lub kwiecień.
- Mało czasu, jeszcze trzeba zorganizować salę, menu, suknię!- zaczęła wyliczać Domi.
- Damy radę.- uśmiechnęła się Ola.
- Też bym tak chciała. Czujecie to? godzina 00:00 a tu nagle wasz chłopak prosi cię o rękę. Chyba bym na miejscu zeszła.- rozmarzyłam się.
- To by było boskie.- przytaknęły dziewczyny.
- A tak właściwie, to która godzina?- zapytała Aga.
- 23:15 - oznajmiła Ola.
- Posdumowując ten rok, to jak najbardziej był udany.- stwierdziła Dominika.
- Zgadzam się stuprocentowo.- powiedziała Agnieszka.
- Mogę panią przerwać i porwać Dominikę?- znikąd zjawił się Kuba.
- No nie wiem panie Błaszczykowski. Nie wiem czy możemy być o nią spokojne.- powiedziała Ola z udawaną powagą.
- To ja wam powiem, ze możecie. PA.- oznajmiła Domi i praktycznie wskoczyła w ramiona Kuby.
Kiedy przyjaciółka zniknęła dalej ciągnęłyśmy rozmowę na wszystkie możliwe tematy.

#Dominika
- Ludzie za 2 minuty nowy rok !- wprost wrzasnęłam, 'trochę' upita z Olą.
- To szybko. Wychodzimy na dwór!- zarządził Piszczu.
- MA ktoś fajerwerki?- upewniłam się.
- Spoko, mamy.- zapewnił Seba.
Wyszliśmy na dwór i czekaliśmy na wielkie odliczanie.
- W takim towarzystwie mogłabym co roku spędzać Sylwestra.- uśmiechnęłam się do Kuby
- Uznam to za komplement.- odparł.
- Dziesięć! Dziewięć! Osiem! Siedem! Sześć! Pięć! Cztery! Trzy! Dwa! Jeden! SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!- jeśli ktoś spał, w co wątpię, to właśnie przerwaliśmy jego sen.
W całej okolicy rozniósł się gwar petard, krzyków i wszystkiego co związane z Sylwestrem.
- Szczęśliwego nowego roku.- szepnął mi do ucha i dostałam namiętnego buziaka.
- Tobie też.- usmiechnełąm się.
Po chwili znalazła się przy nas Ola z dwiema butelkami szampana.
- Jedna dla ciebie, a druga dla ciebie.- powiedziała podając nam po jednej.
- Dzięki!- zaśmiałam się i od razu napiłam się sporego łyka.
rok 2013 zapowiada się obiecująco. - pomyślałam i wraz z resztą zaczęłam puszczać fajerwerki.
~*~
SZAMPAŃSKIEGO SYLWKA WAM ŻYCZĘ MISIAKI <3 ;***


środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 24.

22 grudnia; 21:00
Około dwóch godzin temu zaczęła się impreza urodzinowa Kuby. Zjawiła się prawie cała Reprezentacja.
Z tego co zauważyłam to wszyscy świetnie się bawili.

- Ale jesteś pewny?- zapytałam.
- Po raz trzeci mówię ci, ze tak.- odparł Wojtek.
- Wiesz, ze to poważna sprawa?
- Tak, mamo.- zaśmiał się.
- No dobra, skoro jesteś pewien, to się bardzo cieszę.- powiedziałam.- Ale masz jeszcze dwa dni przemyśl to dokładnie.
- Spokojnie, siostra jestem juz duży.- oznajmił i poszedł do Olki.
- Jak on mógł zostawić mnie samą, to niedorzeczne- mruknęłam ze śmiechem.
Siedziałam chwilę sama, ale później swoją obecnością zaszczycił mnie Piszczu.
- Hej. Dawno się nie widzieliśmy.- uśmiechnął się.- Jak się trzymasz po tym wszystkim?
- Jak na mnie jest okej.- powiedziałam i zobaczyłam zbliżającego się Kubę.
- Zgaduję, że on też pomaga.- zaśmiał się.
- Tak, nawet nie wie jak bardzo.- odparłam wpatrzona w blondyna.
Często, przez ostatnie tygodnie, zastanawiałam się co on do mnie czuje. Dlaczego tak właściwie mnie pokochał. Jest naprawdę wspaniałym chłopakiem. Wyrozumiały, zawsze służy pomocą, nawet jeśli tego nie wie. Mam wielkie szczęście, że los mnie z nim złączył, ale na jak długo ?
- Piszczuu, nie podrywaj mi tu dziewczyny.- zaśmiał się i usiadł obok.
- Spokojnie zazdrośniku, nawet nie wiesz jak ona jest w ciebie zapatrzona.- odparł Łukasz.
NA moją twarz oczywiście wdarł się ten niesforny rumieniec, który zawsze pojawiał się kiedy ktoś mówił o mnie przy Kubie.
- Jesteśmy !- usłyszałam krzyk Pauli.
No tak, jej wielkie wejście. Wpadła z Damienem i wielką paczką, zapakowaną w papier.
- No w końcu.- odezwała się Aga.
- No Kuba, To chodź tu rozpakowywać prezenty.- krzyknął Wojtek.
Oboje wraz z Piszczem wstali i ruszyli do gości, po kilku krokach Kuba obejrzał się za siebie i nasze spojrzenia się spotkały.
- Ja popatrzę stąd.- uśmiechnęłam się w jego stronę.
Szepnął coś do Łukasza i podszedł do mnie.
- Bez Ciebie nie idę.- szepnął mi do ucha, po czym złapał mnie za dłoń i razem ruszyliśmy do reszty.
- Przejście dla jubilata i wybranki jego serca, czyli mojej siostry!!.- wrzasnął , trochę, pijany Wojtek.
Znaleźliśmy się w środku zbiorowiska. Usiedliśmy na kanapie i mój brat zaczął podawać Kubie prezenty.
- Od Domi, na końcu.- oznajmił.- To masz ten, ode mnie i Oli.
Paczka nie była wielka, jak ta od Perquisów. Średniej wielkości torebka.
- Aż się boję zajrzeć.- zaśmiał się.
Po chwili wszyscy mogli zobaczyć co ta zwariowana para wymyśliła.
- Serio?- zaśmiałam się, gdy zobaczyłam różowe kajdanki.- Olka chcesz pogadać?- zwróciłam się do przyjaciółki.
- Oj tam, nie przesadzaj.- odparła.
Druga część prezentu też była wyszukana. Mianowicie było to zdjęcie Wojtka z autografem dedykowanym Kubie.
- Żeś się postarał braciszku.- stwierdziłam.
- No co, może sobie powiesić nad łóżkiem i podziwiać najlepszego bramkarza na świecie.- oznajmił.
- Teraz na serio zaczynam się obawiać reszty prezentów.- oznajmił Błaszczykowski.
Większość prezentów była jednak normalna. Głównie szampan, jakiś dezodorant lub perfumy. W końcu  nadszedł czas na prezenty od reszty paczki. Piszczu kupił najnowszą płytę Eldo, Aga i Seba strój Reprezentacji z moim nazwiskiem i numerkiem 16. Od Pauli i Damiena, Kuba dostał jakieś czekoladki i miśka, psa, wielkości człowieka.
- A może poczęstujesz nas czekoladkami.- zapropnowała Ola i puściła oczko do Pauli.
- Rozumiem, ze razem je wybierałyście.- raczej stwierdziłam niż zapytałam.
- Nieeeeee.- skłamała Olka.
Błaszczykowski bez większych obaw otworzył pudełko.
- Nie wierzę w was.- oznajmiłam.
- Ciekawe.- skwitował Kuba.
W środku, zamiast czekoladek, znajdowały się prezerwatywy. Obie panie zaczęły się śmiać jak głupie. Ten alkohol dobrze im nie robi.
- To teraz czas na, jak przypuszczam, najważniejszy prezent.- powiedział Wojtek podając Kubie paczkę ode mnie.
- Zupełnie nie wiedziałam co ci kupić. Mam nadzieję, ze to ci się spodoba.- przyznałam nieśmiało z rumieńcem na twarzy.
W środku nie znajdowało się nic szczególnego. Ramka z naszym wspólnym zdjęciem i małe pudełeczko, w którym wypisałam na karteczkach jakieś czynności do wylosowania.
- A mogę coś wylosować już teraz?- zapytał uśmiechnięty.
- Jasne, to twój prezent.- odparłam.
Wziął do ręki pudełko i wylosował jedną karteczkę.
- Długi pocałunek.- uśmiechnął się.
Dookoła nas rozległo się, typowe w takich sytuacjach, głośne 'uuuuuuuuu'. Czerwona jak cegła zbliżyłam się do Kuby i spełniłam zadanie.
Po dłuższej chwili impreza znów się rozkręciła, a ja pomagałam jubilatowi zanieść prezenty do pokoju.

24 grudnia 18:00
- Pierwsze święta bez mamy.- westchnęłam i samotna łza popłynęła mi po policzku.
- Nie płacz. Będzie okej, przecież wiesz.- uśmiechnął się Janek.
- Tak.- potwierdziłam i uśmiechnęłam się do niego.
Spojrzałam w stronę Wojtka i taty, szykujących wigilijny stół.
- A gdzie Agnieszka i Paulina?- zapytał tata.
- Za chwilę powinny być. oznajmiłam i rozległ się dźwięk pukania.
Bliźniaczki spędzają z nami Wigilię, bo ich rodzice dzień wcześniej zadzwonili do nich i oznajmili, ze nie przyjadą. Po prostu mają je w dupie, ale one twierdzą, ze przywykły...
- Dzień dobry.- usłyszałam, gdy Janek otworzył drzwi. - Hej chłopaki i Domi.
- Cześć dziewczyny. Fajnie, ze przyszłyście.- powiedział tata.
- To my dziękujemy za zaproszenie panie Szczęsny.- uśmiechnęła się Aga.
- Okej stół gotowy!- oświadczył Wojtek z dumą.
- Możemy zacząć, skoro jesteśmy w komplecie.- oznajmiłam.
Cała Wigilia przebiegła spokojnie. Nie było niezapowiedzianego gościa etc. Najedzeni jak nigdy wzięliśmy się za rozpakowywanie prezentów.
- Wojtek w tym roku ty robisz za Mikołaja.- oznajmiłam.
- W tamtym roku też nim  byłem.- odparł.
- To masz bonus.- zaśmiał się Janek.
- Łap!- powiedziałam, rzucając mu białą brodę i czapkę Mikołaja.
- No dzięki.- powiedział z sarkazmem.
W dwadzieścia minut wyrobiliśmy się z prezentami. Siedzieliśmy razem, pogrążeni w rozmowie, prawie do dwudziestej pierwszej. Później tata oznajmił, ze posprząta i kładzie się spać. Janek zaoferował mu pomoc, a my dalej siedzieliśmy jak lenie.
- Może zadzwonimy do reszty i jeśli nie są zajęci to byśmy się spotkali?- zaproponowała Paula.
- Miałem to zaproponować- oznajmił Wojtek.
- No spoko to do kogo możemy zadzwonić, bo na bank jest wolny?- zapytała Aga.
- Ola, Kuba. A jak z waszymi chłopakami?- odezwałam się.
- Sebastiana nie ma, a Damien?- powiedziała Agnieszka.
- Podobno, miał mieć święta w Polsce, ale nie wiem. Zaraz zadzwonię.
- Okej, to ja zadzwonię do Kuby, ty do Damiena, a Aga skoczy po Olę.- zarządziłam.
Kilka minut później Ola była z nami. Kuba i Damien też byli wolni więc uzgodniliśmy, ze spotkamy się w parku o 21:10. Mieliśmy jeszcze prawie dwadzieścia minut, więc poszłam powiedzieć tacie i Jankowi o naszych planach.
- A ty nie chcesz iść?- zapytałam brata.
- Z chęcią, ale padam na twarz. Innym razem sprawdzę tego twojego chłopaka.- zaśmiał się.
- No pewnie.- wytknęłam mu język.- To paa.- pożegnałam się.
Dołączyłam do reszty. Kiedy mieliśmy wychodzić, Wojtkowi przypomniało się, ze czegoś zapomniał. Szybko pobiegł do pokoju. Chwilkę później byliśmy już w drodze do parku. Na miejscu czekał Damien. Kuba spóźnił się kilka minut.
- Sorry, ale babcia tak łatwo nie chciała mnie wypuścić.- oznajmił. - I koniecznie chce cie poznać, więc musisz jutro do nas wpaść na obiad.- zwrócił się do mnie.
- Jesteśmy już w komplecie?- zapytały bliźniaczki.
- Wygląda, ze tak. To co robimy bitwę na śnieżki?- zaproponował Wojtek.
Nie trzebabyło nam dwa razy powtarzać. Od razu rozpętała się wojna, a białe kule uderzały kolejno w każdego z nas.

#Ola
W pewnym momencie dostałam śnieżką prosto w twarz. Zamroczyło mnie i upadłam ciągle śmiejąc się. Nagle poczułam, ze niechcący podhaczyłam kogoś leżąc tak na śniegu. Jak się później okazało był to Wojtuś. Uśmiechnął się i zaczął czegoś szukać w kieszeni.
- Nagrywaj.- usłyszałam Domi.- Zrobi to.
Szczęsny spojrzał na mnie niepewnie.
- Dobra, przyznam szczerze, ze jeszcze nigdy tak się nie denerwowałem.- powiedział.
Wziął moją dłoń i położył na sercu. Czułam to, czułam że teraz jego serce wali jak oszalałe. Oświetlały nas tylko uliczne latarnie, co dodawało sentymentu tej chwili. Wolną, zimną, dłonią dotknęłam jego rozpalonego policzka. Uśmiechnęliśmy się. Wojtek wziął głęboki oddech i zaczął.
- Wiem, że to moze wydać ci się dziwne, że moze krótko jesteśmy razem, no ale w końcu mieszkamy obok siebie, od lat i znamy się nie od dziś. Wiemy o sobie najrózniejsze rzeczy.- zaśmiał się.- Te dobre i złe, ale to nas do siebie nie zraża, przynajmniej nie mnie. Kiedy jestem z tobą czuję się najszczęśliwszym facetem na Ziemi. Kocham cię i chcę spędzić z tobą resztę życia, jeśli jest nam to pisane.- zamilkł.- Dlatego, chciałem w tym miejscu, może nie jest idealne, zapytać czy jesteś gotowa na kolejny krok w naszym związku. Czy jesteś gotowa, zeby towarzyszyć mi przez resztę życia. Czy jesteś gotowa zostać moja żoną?- wyciągnął z kieszeni kurtki malutkie pudełeczko w kształcie misia i otworzył je.
W środku znajdował się pierścionek.
Czy ja jestem gotowa, zeby zostać jego żoną?
Żoną.
To słowo mnie przerażało. Wielkie zobowiązanie.
To nie jest takie łatwe jak się wydaje.
Ale wiem, wiem że sobie poradzimy.
- Nie. Nie jestem gotowa.- zasmucił się.- Ale kocham cię Wojtek i przyjmuję twoje oświadczyny.- uśmiechnęłam się.
Dziewczyny zaczęły piszczeć. Chłopaki bili brawo, a ja się popłakałam. Byłam szczęśliwa. Wojtek wyciągnął z pudełeczka pierścionek i włożył mi na palec.
Wtuliłam się w niego i płakałam jeszcze bardziej.
- Kocham cię.- usłyszałam.
- Ja ciebie też.- odparłam.
- Gorzko, gorzko, gorzko....- krzyki reszty roznosiły się za nami.
Długo nie czekali. Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam wszystkie uczucia, które były skierowane do mnie. Miłość, właśnie to teraz było pomiędzy nami. Siedzieliśmy na śniegu obdarowywując się namiętnymi pocałunkami.
- Aleksandra Szczęsna.- wyszeptał Wojtek i uśmiechnął się.
~*~
Ale ja słodzę te rozdziały xd masakra xd, no ale musicie to wytrzymać ;p podoba się ? ;**


środa, 5 grudnia 2012

Rozdział 23.

Ruszyłam do pokoju z dziesięcioma torbami. Usiadłam na podłodze, a rzeczy położyłam obok siebie.
- No i tu kończy się mój zapał do rozpakowywania.- mruknęłam pod nosem.
- To może coś zjemy?- usłyszałam za soba znajomy głos.
- Chcesz żebym zawału dostała?- zaśmiałam się.
- No pewnie, ze tak.- odparł z sarkazmem.
- A co do twojej propozycji to bardzo chętnie. Możesz już iść do kuchni i robić kolację, a ja postaram się to- wskazałam na zakupy- ogarnąć.
- Liczyłem, że ty coś przygotujesz. No trudno, to lece.- oznajmił.
- Nie ma tak dobrze kochanie, ktos musi to rozpakować.- stwierdziłam.- i niestety tym kimś jestem ja.- dodałam, kiedy Wojtek wyszedł.
Udało mi się rozpakować dwie torby i przeszkodzie mi telefon.
- No hej Paula.- przywitałam się.
- Hej kochana i jak tam?
- Akurat jestem w trakcie rozpakowywania się, a u was co słychać? Jesteście juz w Polsce?
- Tak, siedzimy teraz u Domi, właśnie! macie od wszystkich pozdrowienia.- powiedziała.
- Dziękujemy i nawzajem...
Na rozmowie z dziewczynami, które po kilku minutach dołączyły się, zeszłą mi godzina. Zaczęłam się zastanawiać co Wojtek tak długo robi w tej kuchni.
- Dobra kończę, bo mi Wojtek w kuchni zniknął.- zaśmiałam się.
- To nie przeszkadzamy. Miłego pobytu.- wtrąciła Aga.
- I powiedz mojemu braciszkowi, ze jak zawali mecz to go uduszę chyba.- zażartowała Domi.
- Spoko przekażę. Paa.- rozłączyłam się.
Schowałam telefon do kieszeni i udałam się do kuchni. Akurat kiedy byłam w salonie Wojtek odbierał pizzę od dostawcy.
- I wszystko jasne.- zaśmiałam się.
- Że co?- zdziwił się.
- Nic kochanie.- oznajmiłam z ironią.
- Masz pozdrowienia od Pauli, Agi, Domi, Kuby, Damiena, Sebastiana i Piszcza.- wyliczałam.- a właśnie jest też wiadomość od twojej siostry.
- Aż się boję.- powiedział.
- Powiedziała, żebym przekazała ci, cytuję: Powiedz mojemu braciszkowi, że jak zawali mecz to go uduszę chyba.- oznajmiłam.
- Jak zawsze milutka.- zaśmiał się.

#Dominika.
- Nie obrazicie się, jeśli skoczę na cmentarz?- zapytałam niepewnie.
- Jasne, ze nie kochana.- odarła łagodnie Aga.
- To udanej zabawy.- uśmiechnęłam się i odłączyłam od grupy.
- Poczekaj! Pójdę z tobą.- zaoferował Kuba.
- Skoro chcesz.
Pożegnał się z resztą i ruszył w moja stronę. Złapał moja dłoń i razem ruszyliśmy w stronę cmentarza. Kilka minut później byliśmy na miejscu. Od razu znalazłam grób mamy. Bardzo lubiłam tu siedzieć i po prostu myśleć. Na nagrobku był jej ulubiony cytat. "I jedno wiemy i nic się nie zmienia. Śmierć chroni od miłości, miłość od śmierci". Usiedliśmy na małej ławeczce.
- Świetnie sobie z tym radzisz.- odezwał się Kuba.
- Tak sądzisz?- zdziwiłam się.
- JA to wiem kochanie.- uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
- Myślę, ze mama bardzo by cie polubiła.- wypaliłam.
- Moze.
- Na pewno, bo jesteś wspaniałym chłopakiem. Kocham cię.- powiedziałam niepewnie.
Od kilku lat jedynymi osobami, które usłyszały ode mnie słowa Kocham cie, byli rodzice i rodzeństwo. Zresztą tylko rodzina mogła to usłyszeć, żaden poprzedni chłopak nie doczekał się tego. Co z tego, ze oni mówili mi to bez przerwy? To nic nie znaczyło, bo ja nie czułam tego samego.
- Też cie kocham myszko.
Wtuliłam się w Błaszczykowskiego i łzy zaczęły wolno spływać mi po policzkach. Było mi szkoda, ze mama nie będzie miała okazji poznać Kuby, może na niego krzyknąć, ale widocznie tak miało być. Najważniejsze, ze on jest tu ze mną. Wiem, ze mama czuwa nad nami i, że wie jak bardzo za nią tęsknię i ja kocham.
Podniosłam lekko głowę i zaczęłam bawić się pierścionkiem, który tata podarował mi przed pogrzebem. Uśmiechnęłam się smutno i spojrzałam na grób.
- Kocham cię mamo.- powiedziałam.
- Ona też cie kocha pamiętaj o tym.- dodał Kuba.
- Wiem.- uśmiechnęłam się do niego.
Siedzieliśmy tam jeszcze około godziny. Później zaczęło robić się zimno, więc postanowiliśmy wrócić do domu.
- Co powiesz na kino jutro wieczorem?- zaproponował chłopak.
- Czemu nie.- odparłam.
- To wpadnę po ciebie około 20:00, moze być?
- To nie wchodzisz ze mna na górę? Mówiłeś, ze wpadniesz później.- uśmiechnęłam się.
- Spędziliśmy razem prawie cały tydzień jeszcze nie masz mnie dość?
- Ciebie? W żadnym wypadku! A teraz zapraszam na górę panie Błaszczykowski.- zaśmiałam się.
Spojrzał na mnie zadziornie i już po chwili unosiłam się nad ziemią.
- Wariat.- mruknęłam ze śmiechem.
- Ale twój.- dodał i dostałam namiętnego buziaka.
Kilka minut później staliśmy przed drzwiami mojego domu.
- Możesz mnie juz postawić.- oznajmiłam.- Musze otworzyć.- wyciągnęłam klucze.
- Ja nie przeszkadzam otwieraj.- powiedział jak gdyby nigdy nic.
Zaśmiałam się pod nosem i dalej trzymana przez chłopaka otworzyłam drzwi. Nagle blondyn zaczął nucić marsz weselny i wniósł mnie do środka.
- hahaha, ty jesteś nienormalny.- oznajmiłam.
- To przez ciebie oszalałem.
- awww, to było słodkie.- powiedziałam i pocałowałam go.
- To jak, noc poślubna czy miesiąc miodowy?- zapytał śmiejąc się.
- Hmmm, obie propozycje bardzo kuszące, ale biorę miesiąc miodowy.
- To gdzie się wybieramy? Majorka, Hawaje, Karaiby...- zaczął sypać propozycjami.
- A co powiesz na sypialnię? Jestem zmęczona. Jutro pomyślimy dalej.- zaproponowałam.
- Też może być. Kierunek sypialnia.- zaśmiał się i ruszył do pokoju ze mną na rękach.
###
Wiem, wiem krótki, ale na spontanie przyszedł mi pomysł, więc napisałam xd moze chociaż trochę wam się spodoba : P


sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 22.

#Agnieszka.
- No, ale skąd mogliśmy wiedzieć, ze on tam będzie?
- Nie wiem Seba, ale przynajmniej mogłeś nie robić zadymy.- zaśmiałam się.
- Oj tam, przecież nic takiego nie zrobiłem.
- Tak? To dlaczego wyrzucili nas z lodowiska?- zapytałam unosząc brwi.
- Dobra, już dobra.
Kiedy wpadłam na tego chłopaka, którym okazał się oczywiście Milik, od razu zjawił się Sebastian i zaczęła się zadyma. Na początku tylko rozmawiali, ale w końcu Boenisch stracił cierpliwość i przyfasolił młodszemu koledze. Rozpętała się bójka i wyrzucili nas z lodowiska. milutko.
- To gdzie idziemy?
- Hmm, a co moja kochana dziewczyna powie na kino?
- chętnie.

Mój łeb! Z taką cudowną myślą powitałam nowy dzień. Wczoraj po kinie poszliśmy z Sebastianem do klubu. Chyba trochę za dużo wypiłam, ale to szczegół.
Leniwie wstałam z łóżka i sprawdziłam godzinę.
- Nie jest tak źle. Dopiero dwunasta.- zaśmiałam się pod nosem i ruszyłam po jakieś ciuchy.
Godzinę później byłam ubrana i gotowa na kolejny dzień.
- O w dupe! Paula dzisiaj wraca!- wydarłam się.
Pasowałoby posprzątać. No. Trudno, najwyżej powita ją artystyczny nieład. Z taką myślą wyszłam z domu i udałam się w kierunku domu Domi.
- Hej. Nie chcę być niemiła, ale wyglądasz jakbyś cała noc przesiedziała w barze.- zaśmiała się przyjaciółka.
- eee, wcale tak nie było.- odpowiedziałam z ironią.
- To widzę, że związek z Sebastianem kwitnie.- poruszała brwiami.
- weź się już zamknij.- zaśmiałam się i walnęłam ją w ramię.
- Nie będę wam przeszkadzał. Wpadnę później kochanie.- nagle z pokoju Domi wyłonił się Kuba.
Spojrzałam pytająco na dziewczynę, ale ona tylko się uśmiechnęła.
- Czy ja o czymś nie wiem?- zapytałam śmiejąc się.
- Jestem już duża, nie musisz o wszystkim wiedzieć.- odparła.
- Oj chłopaku, zmieniasz ją.- zwróciłam się do blondyna.
- A to źle?- zamyślił się.
- Mi pasuje.- wtrąciła Domi i pożegnała Kubę buziakiem.
- No, no, no.- podsumowałam.
Usłyszałam tylko śmiech przyjaciółki.
- To jak bierzemy się do roboty co nie?- zapytała.
Kiwnęłam potwierdzająco głową i zabrałyśmy się do pracy.

#Paulina
- Ile mamy jeszcze do wylotu?- zapytałam.
- Jakieś dwie godziny.- odparł.
- Już nie mogę się doczekać, aż wszystkich zobaczę.- uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Aż tak źle ci tu ze mną było?- zaśmiał się.
- Nic takiego nie powiedziałam kochanie.

- Prosimy zapiąć pasy. Podchodzimy do lądowania.- usłyszałam głos stewardessy.
Wylądowaliśmy i prawie godzinę później byliśmy w drodze do mnie. Kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam w środku artystyczny nieład, zapewne, wykonany przez Agnieszkę.
- Łał.- odezwał się Damien.
- Witaj w mojej codzienności.- zaśmiałam się.
Zostawiliśmy rzeczy i ruszyliśmy na umówione spotkanie do Domi. Bez pukania otworzyłam drzwi. Weszliśmy do środka. W salonie siedzieli wszyscy, no prawie, nie było  Wojtka i Oli.
- Paula!- wdarła się Domi, gdy mnie zobaczyła.
- Damien!- krzyknęli Piszczu i Kuba.
Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy opowiadać o wyjeździe.
- Ale mówię wam bardzo poważnie, ze Damien był strasznie uroczym bobasem.- uśmiechnęłam się.
- Przestań już!- zaśmiał się.
Streściłam, najbardziej jak się dało, cały pobyt w rodzinnej miejscowości mojego chłopaka i przyjaciele zaczęli opowiadać, co się u nich działo. Podzieliliśmy się na dwie grupy. W jednaj byłam ja, Domi i Aga, a w drugiej Damien, Piszczu, Seba i Kuba.
- A macie jakieś wieści od Olki?- zapytałam.
- Zanim przyszliście przysłała mi bardzo rozwiniętego smsa.- oznajmiła Aga.
- Co napisała?- zaciekawiłam się.
- 69.- oznajmiła siostra.
- I wszystko jasne.- zaśmiała się Domi.

- A moze przejdziemy się na spacer?- zaprponowałam całemu zbiorowisku.
- Dla mnie może być.- odezwała się Aga.
- Okej, to ustalone. Dajcie mi tylko minutę, żebym się przebrała.- oznajmiła Domi.
Poszła do pokoju i po chwili wróciła cieplej ubrana.
Wyszliśmy, akurat kiedy zaczął padać śnieg. Szliśmy ulicami miasta. Jak na godzinę 20:00 nie było aż tak zimno. No chyba, ze to dlatego, iż Damien szedł obok.

#Ola.
Dziwie się, że dałam się namówić na taki nie planowany wyjazd, ale nie żałuję. Jestem na zakupach z chłopakiem, którego kocham i właśnie przez kilka dni będziemy mieli wolny cały dom. To będzie coś.
- Nogi mnie już bolą.- zaśmiałam się.
- To kończymy?
- Nie ma mowy. Jest jeszcze druga połowa.- zauważyłam.
- Możemy tutaj wpaść jeszcze jutro.- zaśmiał się.
- Też racja. To jutro przy okazji poszukamy prezentów dla reszty..
- a wieczorem romantyczna kolacja.- dokończył za mnie.
- Brzmi ciekawie kochanie.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
Na szczęście od domu Wojtka nie było daleko do centrum handlowego, więc wróciliśmy na nogach.
- Padam na twarz.- oznajmił chłopak rozsiadając się wygodnie w fotelu.
- Ja tam padam na cycki.- powiedziałam i dosłownie padłam na kanapę.
Śmiech Wojtka wypełnił cały salon.
- Co cię tak bawi?- zapytałam.
- Głupie pytanie.- odparł ze śmiechem.
- Racja przecież wiem, że jestem zajebista i  nie musisz mi tego uświadamiać.- powiedziałam i podniosłam się.- Idę rozpakować torby, jak coś.
###
Dobra, nie miałam kompletnie weny na ten rozdział dlatego taki nijaki i trochę krótki xd


czwartek, 29 listopada 2012

Liebster Awards

Właśnie sie dowiedziałam, że  ktoś mnie nominował xd
(Jeśli ktoś nie wie, to Liebster Awards, to taki konkurs bloggerek, sama nie wiem więcej na ten temat ;p xd)
Zostałam nominowana przez endussss :3 Dziękuję <3 ;***

1) Jaki film najbardziej lubisz?
"Oświadczyny po irlandzku" <3

2) Lubisz takie zespoły dawnych lat np. Modern Talking?
Tak :3

3)Interesujesz się sportem?
Tak :p co chyba widać, bo piszę bloga ;x

4) Coś z mojej dziedziny: Fc Barcelona vs Real Madryt .
Niby Ronaldo, ale Barca xd Tak wiem bardzo zdecydowana jestem ;p

5) Lubisz Sagę Zmierzch? Jeśli tak to Edward vs Jacob ?
hahha, przyjaciółki zmuszają mnie do obejrzenia xd nie oglądałam, ale wolę Jacoba >.<

6)Ile masz lat?
W lutym SZESNAŚCIE JEJEJE xd

7) Masz rodzeństwo? ( imiona , wiek)
Tak xd brat Robert 13 lat ;p

8)Ulubiony przedmiot w szkole ?
eeee... chyba Angielski i Polski :3

9)Ulubiony nauczyciel?
Pan od historii, pani od niemca i pani od chemii :p

10) Co najbardziej cenisz w innych?
Wyrozumiałość, uczciwość, poczucie humoru itd xd

11) Masz najlepszą przyjaciółkę?
Tak :3 Mam wypisywać ? xd
Monika, Karolina, Agata, Gabrysia, Karolina :P
(nie nie pomyliłam sie są dwie Karoliny xd)

Nominacje:
1. http://esme-miespana.blogspot.com/
2. http://love-you-meet-everywhere.blogspot.com/
3. http://dziesiec-katastrof.blogspot.com/
4. http://bozycietodrogauslanarozami.blogspot.com/
5. http://stay-with-you-for-all-of-tome.blogspot.com/
6. http://i-bleed-it-out.blogspot.com/
7. http://i-know-you-care.blogspot.com/
8. http://blizny-pozostaja.blog.pl/
9. http://www.stadion-oszalal.blogspot.com/
10. http://moja-chora-wyobraznia1.blogspot.com/
11. http://lubietwojewlosy.blogspot.com/

Pytania.
1. Ulubiony cytat ?
2. Wolisz połkę nożną czy siatkę ?
3. Ulubiony sportowiec ?
4. Byłaś kiedyś za granicą?
5. Piosenka do której masz sentyment ;3
6. Podjarało cię EURO 2012? xd
7. Kawa czy Kapuczino ?
8. Ulubiona piosenka i wykonawca :P
9. Masz zwierzaka? Jeśli tak to jakiego i jak się wabi?
10. Ulubiona bajka z dzieciństwa : 3
11. Lubię w sobie ... ?

Jeszcze raz dziekuję za dedykację <33 Lofki :P
(rozdział chyba jutro ;p tak sądzę xd)


piątek, 23 listopada 2012

Rozdział 21.

#Ola
- A ta chmura przypomina mi serce.- powiedział Wojtek i wskazał na sufit.
- Przecież to jest sufit.
- Trochę wyobraźni.- zaśmiał się.
- Człowieku, poszłam z toba do łóżka. Nadal twierdzisz, ze nie mam wyobraźni?- zaśmiałam się.
- Uznam to za komplement kochanie.- uśmiechnął się.
- Ależ ty skromny.- stwierdzałam.
- I przystojny i za to mnie kochasz.
- No przecież. Nie wiem jak ty, ale ja jestem wykończona, więc kładę się spać.- oznajmiłam.
- Tak wcześnie? Przecież jest dopiero... o... pierwsza w nocy. Po długim namyśle też doszedłem do wniosku, ze idę spać. Słodkich snów miśku.- powiedział i pocałował mnie, po czym mocno objął mnie w talii..
- Dobrano.- odpowiedziałam i przytuliłam się do niego.

Jejku, która to już godzina? Przewróciłam się na drugi bok i zerknęłam na zegarek. Dwunasta zero zero! Fajnie, ze na trzynastą piętnaście mamy samolot, a ja jeszcze nie spakowana.
- Wojtek.- próbowałam obudzić chłopaka.- Wojtek!- zero reakcji.- Wojtek wstawaj! Utknęłam goła na balkonie!
- CO ?!- ożywił się.
Biedny chłopak nawet się nie zorientował, ze nie mam balkonu.
- Teraz już nic. Mamy godzinę i dziesięć minut, zeby dotrzeć na lotnisko, a ja nie jestem spakowana!- krzyknęłam.
- Spokojnie miśku. Nie musisz nic pakować. Kiedy będziemy na miejscu wstąpimy do jakiejś galerii i coś ci kupimy. NA razie ubierz się w to co miałaś wczoraj.- uspokajał mnie.
- Może i masz rację.- uśmiechnęłam się.
Spokojniejsza, wstałam i zebrałam swoje rzeczy z różnych kątów pokoju. Skierowałam się do łazienki. Odświeżenie się zajęło mi około dwudziestu minut. Kiedy wychodziłam z pomieszczenia Wojtka nie było w pokoju. Poszłam do kuchni i tam go odnalazłam.
- Zadzwonię do dziewczyn.- odezwałam się.
- Juz to zrobiłem.- zaśmiał się.- Powinny tu zaraz być.
Ledwo zdążyłam upić łyka kawy, zaparzonej wcześniej przez chłopaka, a do mieszkania wpadła Aga i Domi. Rzuciły się na mnie, z taka siłą, ze prawie się wywróciłam.
- Będziemy tęsknić!- wrzasnęły razem.
- Ja też będę tęskniła.- odparłam.
- No penie, a z rodzonym bratem to już się nie pożegnasz tak?- Wojtek udał obrażonego.
- Nie ma czasu!- zaśmiała się Domi.- No żartowałam. Chodź na  misiaka- podbiegła do niego.
- Uważajcie na siebie i dzwoń codziennie. Szczególnie po ciekawych nocach.- Aga zrobiła znaczącą minę.
Wyciągnęłam telefon i wybrałam jej numer. Spojrzała na mnie pytająco.
- Kazałaś dzwonić po ciekawych nocach.- zaśmiałam się.
- Serio ?!- krzyknęła na cały blok.
- Ehem.- oznajmiłam.
- Dooooooooomi ! ale mam niusa! Padniesz jak się dowiesz!- krzyknęła.
- Co es ?!- odkrzyknęła Szczęsna.
- Dowiesz sie w domu!- odpowiedziałam za Agę.
- No to gratulacje.- zwróciła sie do mnie Aga.- Jak wrócisz to wszystko nam opowiesz. Najlepiej rób notatki...
- Może jeszcze rysunki?- weszłam jej w słowo śmiejąc się.
- Może być.- odparła tym samym tonem.
- Nie chcę wam przerywać drogie panie, ale my musimy się zbierać.- wtrącił Wojtek.
Rzeczywiście. Mieliśmy pół godziny na dojechanie do lotniska.
- To ja zniosę bagaż, a ty się pożegnaj.- powiedział.
- Przecież ja nie mam bagażu kochanie.- zaczęłam się śmiać.
- A no tak, to ja czekam w aucie.- oznajmił i wyszedł.
- Nadal dziwnie mi z tym, ze jesteś dziewczyna mojego brata.- rzekła Domi.
- Przyzwyczaisz się.- stwierdziłam.
Na zegnaniu zeszło nam kolejne dziesięć minut. Pewnie stałabym tam z nimi jeszcze dłużej, gdyby nie Wojtek, który dzwonił co minutę. Ze śladami tuszu na policzkach wsiadłam do samochodu. Szczęsny podał mi chusteczkę i wytarłam policzki. Później ruszyliśmy na lotnisko.

#Paulina
- A co jeśli jednak mnie nie polubią?!
- Paula spokojnie. Wiem co mówię, oni cię pokochają słońce.
- I tak się denerwuję.
- Pomyśl o wczorajszym wieczorze.- uśmiechnął się.
Wczoraj Damien zabrał mnie na kolację do swojej ulubionej restauracji. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Było cudownie. Później poszliśmy na krótki spacer po mieście. Wszystko wyglądało BOSKO.
- Okej już jestem bardziej zrelaksowania.- odparłam.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Cały ten czas rozmyślałam nad tym co moze mnie spotkać w rodzinnym domu Damiena. Cholernie bałam się tej wizyty. A najbardziej tego, ze mnie nie zaakceptują.
- Ale na pewno odpowiednio się ubrałam ?- zapytałam dzisiejszego dnia już po raz milionowy.
- Tak, jak już kilkaset razy ci mówiłem ubiór nie ma tu znaczenia.
- Niby tak.
Po tych słowach doszliśmy do mieszkania państwa Perquis. Damien zapukał i po kilku minutach otworzyło nam niewysoka kobieta. Jeśli dobrze myślę to była to jego matka.
- Damien!- rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Hej mamo.- uśmiechnął się.
Cała rozmowa toczyła się w języku francuskim. W szkole miałam jakieś tam lekcje. Dobrze, ze te język mnie zaciekawił i na własną rękę się go uczyłam. Dzięki temu przynajmniej wiem o czym rozmawiają.
- Stęskniłam się. Wchodźcie.- uśmiechnęła się do mnie.
Nieśmiało weszłam do środka prowadzona za rękę przez Damiena. Zostawiłam rzeczy i poszliśmy do salonu. Czekała tam cała rodzina. Chyba.
- Andre! Damien już jest!- zawołała starsza kobieta.
Po chwili ze schodów zbiegł mężczyzna. Robiło mi się coraz bardziej niezręcznie. Chłopak zaprowadził mnie na kanapę.
- Czego się napijecie? Zaraz przyniosę ciasto.- powiedziała mama blondyna.
- Dwie gorące czekolady.- zwrócił się do niej Damien.
Już po chwili zniknęła w kuchni. Siedziałam tam i czułam się jak piąte koło u wozu. Kiedy rodzicielka chłopaka wróciła, zaczęły się pytania typu:
Jak tam po podróży?
Więc to jest ta twoja dziewczyna? Bardzo ładna.
Jak się poznaliście?
Kiedy planujecie slub?
Moze jeszcze ciasta?
Mimo wielkiego zdenerwowania, ta sytuacja mnie śmieszyła. Z każdą kolejną minutą byłam bardziej rozluźniona. Jego rodzina to naprawdę wspaniali i ciekawi ludzie.
- Haha, pamiętam jak kiedyś w dzieciństwie Damienek...- zaczęła swoją kolejną opowieść babcia chłopaka.
Około osiemnastej czułam się przy nich swobodnie.
- To teraz czas na zdjęcie rodzinne.- zawołała Ines.
- To moze ja zrobię, a wy się ustawcie.- zaproponowałam.
- Kochanie, nie ma takiej opcji. Musisz być na tym zdjęciu.- zakończyła temat.
Spojrzałam na Damiena, który teraz szczerzył się do matki jak głupi. Wstałam i ustawiliśmy się do zdjęcia. 3...2...1... i gotowe. Wszyscy z uśmiechami na twarzach wrócili na miejsca. Siedzieliśmy tam do dwudziestej, później chcieliśmy wracać, ale wtrącił się Andre.
- Zostańcie na noc. Jutro i tak już wylatujecie. Nie zaszkodzi wam.
- Ojciec ma rację.- powiedziała Ines do Damiena.
Babcia zaraz po zrobiemu zdjęcia przeprosiła i poszła do siebie.
- Nie będziemy wam przeszkadzać.- usmiechnęłam się.
- Dziewczyno. Nie marudź. Już sciagajcie te kurtki i wracamy do salonu. Obejrzymy sobie albumy ze zdjęciami.- zaśmiała się kobieta.
- Mamo, proszę tylko nie to.- śmiał się Damien.
Ale było już za późno, Andre wracał do salonu z trzema ogromnymi albumami. Zapowiada się ciekawy wieczór.
###
No i mamy :3 Rozdzialik zadedykuję Monice ^^ na urodziny, bo nie wiem czy w niedzielę uda mi się coś dodać :3

ZGÓL TO LOVE YOU <33333333 ;*******


czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 20.

- Słucham cię.- uśmiechnęłam się.
- Bo jak wiesz, jutro wylatuję do Londynu.
- Mo wiem. I już za tobą tęsknię.
- Nie musisz, jeśli zgodzisz się polecieć ze mną.- oznajmił i pocałował mnie.
- Ty mówisz serio?!- zdziwiłam się.
- No jasne, ze tak. To jak zabierasz się ze mną czy chcesz, żebym usechł tam z tęsknoty za tobą?
- Oooj, jeśli masz tak cierpieć to się zgadzam.
Sama nie wiedziałam na co się piszę. Działałam pod wpływem chwili, zresztą z nim mogłabym znaleźć się na drugim końcu świata.
- A kiedy dokładnie wrócimy?- zapytałam.
- Spokojnie, zdążysz na imprezę Kuby.- zaśmiał się.
Pocałowałam go. Nie przerywając tej chwili wziął mnie na kolana. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on obejmował mnie w talii. Na chwilę oderwałam się od ust chłopaka. Spojrzałam mu w oczy. Patrzyły na mnie z miłością, ale też pożądaniem. Wstałam i za rękę poprowadziłam go do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku. Na Wojtka nie musiałam długo czekać. Po chwili już był obok. Dorwał się do moich ust. Leżałam pod nim, opierał się nade mną rękoma i przeniósł pocałunki na inne części ciała. Szyja, obojczyki, dekolt i znów usta.
- Kocham Cię.- szepnął.
- Ja ciebie też.
Po tych słowach to on znajdował się pode mną. Usiadłam na nim i pozbawiłam go koszulki. Obdarowywałam jego umięśnioną klatę buziakami. W końcu doszłam do ust. Wpiłam się w nie i pocałowałam go najbardziej namiętnie jak tylko umiałam. W trakcie tych czułości straciłam bluzkę. Znów znalazłam się pod chłopakiem, zaczął całować mój brzuch co spowodowało przyjemne dreszcze, które ogarnęły całe moje ciało. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zniknęły mi spodnie. Nie pozostałam dłużna i już po chwili dolna część garderoby Wojtka leciała gdzieś w kont pokoju.
Akurat kiedy chłopak chciał pozbawić mnie stanika usłyszałam otwierające się drzwi. Zamarłam.
- Ciiiii.- zwróciłam się do chłopaka.
- Olu kochanie jesteś tu?- krzyknął ktoś z dołu.- Przyniosłam ci kilka babeczek.
- Sąsiadka.- powiedziałam bezgłośnie.
- Zostawię je w kuchni.- oznajmiła.
Wojtek zaśmiał się, a po kilku sekundach głos starszej pani zniknął.
- Drzwi się zamyka.- zaśmiał się i ostatecznie rozpiął mój stanik.
- Najwyżej dostałbyś nauczkę od mojej sąsiadki.- zaśmiałam się i pocałowałam go. Kilka minut później byliśmy już kompletnie pozbawieni ubrań. Kilka moich rzeczy leżało na laptopie, koszulka Wojtka wylądowała na szafie.
- Fajną masz klatę.- szepnęłam mu do ucha.
Uśmiechnął się chytrze i po chwili już poczułam go w sobie.

#Dominika.
- A co chciałbyś ode mnie dostać na urodziny? W sensie imprezę urodzinową, za tydzień?
- Ja nic od ciebie nie chcę. Wystarczy, ze jesteś obok.- uśmiechnął się słodko.
- Wiesz, ze i tak coś kupię, nawet jeśli mi nie pomożesz.
- Skoro tak, to chcę jutro zabrać cię na kolację.
- Ale ja płacę.- zażądałąm.
- Nie ma mowy. To ja cię zabieram, więc ja płacę. Nie ma innego wyjścia kochanie.- oznajmił i pocałował mnie.
- Ale ja nadal nie mam prezentu dla ciebie.
- Mówiłem ci coś o tym. Poza tym urodziny miałem wczoraj i wystarczy mi to, ze pamiętałaś.
- Może i tak, ale mi to nie wystarczy. To może chcesz psa?
- Haha, nie. Nie chcę nic, już mówiłem.- zaśmiał się.
- Jeszcze cos wymyślę, zobaczysz.- odpowiedziałam zdeterminowana.
- Oczywiście skarbie.
- Wątpisz we mnie?- udałam oburzoną.
- Jakbym śmiał.- powiedział i zaczął się śmiać.
- Foch. Obrażam się. Żeby nie było jestem oficjalnie obrażona Błaszczykowski.- oznajmiłam chłopakowi i obróciłam się do niego plecami.
- Szczęsna myszko moja. Nie obrażaj się na mnie.- szepnął mi do ucha.
Domi bądź silna, nie daj się temu przystojniakowi. Niech się trochę pomęczy. Na nieszczęście, mimo moich protestów, odwrócił mnie w swoją stronę. Spojrzał mi prosto w oczy, a kiedy dostrzegł, że się zarumieniłam, na jego twarzy zagościł  zwycięski uśmiech.
- No przy tobie to się nawet fochnąć spokojnie nie mogę.- zaśmiałam się.
- Ja tam się z tego cieszę. A tak na marginesie, jesteś bardzo piękna kiedy się tak złościsz.- uśmiechnął się i dostałam buziaka w policzek.
- Nie słódź mi tak, bo popadnę w samouwielbienie.
- Ja tam już cie uwielbiam.- powiedział.
- Idź być słodki gdzie indziej.- zaśmiałam się i pocałowałam go namiętnie.
Przytuliłam się do niego i w końcu poczułam się naprawdę szczęśliwa. W końcu mam kogoś kto zawsze będzie przy mnie.
- Nad czym tak rozmyślasz?- zapytał.
- Że w końcu czuję się, szczęśliwa.- odpowiedziałąm.
- To bardzo się cieszę.- uśmiechnął się.
- A może kot?- wypaliłam.
W odpowiedzi usłyszałam donośny śmiech blondyna. Kiedy już n]znudziło mu się nabijanie ze mnie, przytulił mnie i pocałował w szyję.
Siedzieliśmy w pokoju, pogrążeni w rozmowie, jeszcze dobrych kilka godzin. Około 23:30 oczy same zaczęły mi się zamykać. Co chwilę głowa opadała mi bezwładnie na ramiona, co wybudzało mnie z pół snu.
- To ja już pójdę, bo widzę, że cie wymęczyłem.- szepnął.
- Zostań.- powiedziałam i mocniej go objęłam.
Pocałował mnie w czoło. Ten gest był ostatnią zapamiętaną rzeczą.

#Agnieszka
- Chyba chcesz, żebym się zabiła.- wyśmiałam pomysł Seby.
- No czemu? Dasz radę. A jeśli nie to będę obok.
- No ale lodowisko?! Ja w tych łyżwach na lód nie dojdę.
- Zaraz się przekonamy. -uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
- Masz szczęście, ze już jest w miarę ciemno i ludzie nie będą mnie widzieć.- zaśmiałam się.
NA miejscu byliśmy po 20 minutach spacerku. Mieć takiego chłopaka to coś bezcennego. Te spojrzenia dziewczyn, kiedy orientują się, że ich partner jednak nie jest taki przystojny...
Moje rozmyślania rozwiał głos chłopaka. Uśmiechnął się i podał mi łyżwy.
- Jak się zabiję to będzie na ciebie.
- A jak przeżyjesz, to dostaję wielkiego buziaka.- zaproponował.
- Stoi.- uśmiechnęłam się.
Teraz dostrzegam , ze dobrze postąpiłam, wybaczając mu. Zawsze kiedy z nim jestem uśmiecham się jak głupia, ale kocham to uczucie. Te miliony motyli w brzuchu kiedy mnie dotyka.
Siedzieliśmy w szatni, bo Sebastian wiązał sobie łyżwę.
- Ja tam nie dojdę. Nie ma mowy.- zaklinałam się.
- Wstań.- spojrzał na mnie z uśmiechem.
Nie wiedziałam o co chodzi, ale posłuchałam. Wstałam z ławki i zachwiałam się. Na szczęście mój wybawca mnie złapał. Później zaczął mnie podnosić.
- Postaw mnie.- powiedziałam przez śmiech.
Nie zareagował. Weszliśmy na lodowisko i w końcu mnie postawił. O dziwo stałam.
- Widzisz, stanie masz opanowane.- zaśmiał się.- Teraz tylko odpychaj się nogami i będziesz jeździła.
Spojrzałam na niego z mina "no co ty nie powiesz?". Zaśmiał się tylko z mojej reakcji. Teraz bylam bardziej zdetermionowana, żeby się nie wywalić.
Po 20 minutach koślawej jazdy, wszystko zaczęło się układać i jeździłąm w miarę okej. Oczywiście przy którymś okrążeniu zapomniałam o dziurze, która zrobiła sę przej zakiegoś kolesia i wjechałam w nią. W efekcie wpadłam prosto w ramiona jakiegoś faceta. Miałam nadzieje, ze to będzie Sebastian.
###
wiem wiem, strasznie słodziaśny ten rozdział xd musicie to przeżyć, bo na razie nie mam pomysłu jak skomplikować to ich piękne życie xdd ale nie bójcie się, ajk tylko coś mi do głowy wpadnie, to nie będzie tak kolorowo, tylko jeszcze nie wem kiedy to nastąpi xdd

+ kompletnie nie umiem opisywać scen +18 xd


sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 19.

- ... więc serdecznie zapraszam do obejrzenia filmu.- zakończył organizator.
Po prawie godzinnym przemówieniu wreszcie nadszedł czas na film. Mimo, iż wcale nie byłam w nastroju, żeby tu przychodzić, postanowiłam nie robić nikomu przykrości. Światła zgasły i na wielkim ekranie pojawiły się reklamy.
- Trzymasz się jakoś?- usłyszałam szept Kuby przy uchu.
- Nie jest źle. Daje radę.- uśmiechnęłam się lekko.
Więcej nie mogliśmy rozmawiać, bo rozpoczął się film. Wszyscy wpatrywali się w ekran z wyjątkiem mnie. Ja rozglądałam się po sali i obserwowałam ludzi. Niedaleko nas siedziała para staruszków. Zawsze lubiłam patrzeć na takie osoby. Są ze soba już tyle lat i ciągle potrafią darzyć się taką samą miłością, jak wtedy gdy się poznali. To słodkie.
ha. Znowu się popłakałam. Zrobiłam się zbyt wrażliwa.
Poczułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Kuba bacznie mi się przygląda. Pokazałam mu tylko na obiekt moich obserwacji i uśmiechnęłam się. Odwzajemnił mój gest i złapał mnie za rękę.
- Też tak będziemy wyglądać.- szepnął i pocałował mnie w policzek.
- Jesteście tacy słodcy.- usłyszałam Paulę.
- Uwierz, ze ty i Damien wyglądacie jeszcze bardziej 'słodko' od nas.- odpowiedziałam.
Uśmiechnęła się i spojrzała na blondyna. Chłopak odwrócił się rzucił jej firmowy uśmieszek, później szepnął coś do ucha. Paula uśmiechnęła się i przytuliła do chłopaka. Siedzieli tak, już do końca seansu.

15 GRUDNIA :3
Przez ostatnie tygodnie wiele się zdarzyło. Można powiedzieć, że radzę sobie ze śmiercią mamy. Wiem, że tak musiało się stać i czasu nie cofnę. Przynajmniej raz w tygodniu odwiedzam jej grób. Kuba nabawił się ostatnio lekkiej kontuzji, więc jeszcze tydzień musi odpocząć od treningów.
Aga ostatecznie wybaczyła Sebastianowi i są razem. Widać, że przy nim jest szczęśliwa. Wczoraj znów odwiedził ją Milik, ale podobno gdy tylko ujrzał w drzwiach Sebe od razu się zmył. Coś czuję, że więcej się nie pojawi. I dobrze.
Paula wraz z Damienem są w Troyes, rodzinnej miejscowości chłopaka. Postanowił przedstawić ją rodzinie. Przed wylotem Paula stresowała się jak głupia. Przebywają tam dwa dni. Kiedy rozmawiam z nią przez telefon to już nie mogę się doczekać aż znów się zobaczymy. Z tego co wiem zamierzają wrócić dopiero za trzy dni. Powysyłała mi mejlem zdjęcia kilku zabytków. Muzeum Sztuki Współczesnej, Sekwanę nocą. Dostałyśmy z dziewczynami nawet zdjęcie ich sypialni w hotelu. Zatrzymali się tam, żeby mieć trochę prywatności.
Wojtek strasznie stara się o jak najlepsze zdanie Oli co do jego osoby. Codziennie zabiera ją na jakieś spacery, wypady do restauracji, czy kina. Nie wiem co on kombinuje, ale nie poznaję go. Nigdy nie zachowywał się tak przy dziewczynie. Możliwe, ze robi to dlatego, że musi wyjechać jutro do Londynu. Za kilka dni grają mecz. Proponowałam mu, żeby zapytał czy nie chce zabrać się z nim. W końcu ma tam mieszkanie.

- To co robimy?- zapytałam Błaszczykowskiego.
- yyyy. Mi tak wygodnie.- odparł i poprawił się na kanapie.
Siedzieliśmy przed telewizorem w moim salonie. Właściwie to Kuba siedział, a ja leżałam z głową na jego kolanach. W sumie to nie pamiętam kiedy ostatnio cały dzień spędziliśmy tylko we dwoje, zawsze albo Wojtek się gdzieś kręcił, albo byłam z dziewczynami.
- Czyli proponujesz, żebyśmy zostali na tek kanapie cały dzień oglądając telewizor?
- Zawsze możemy robić to.- oznajmił i nachylił się, żeby mnie pocałować. O tym nie pomyślałam. Teraz perspektywa całego dnia na kanapie wydawała się bardzo kusząca.
- Hmm, brzmi ciekawie panie Błaszczykowski.- uśmiechnełąm się.
- Bardzo się cieszę.- zaśmiał się.
Czas do 16:00 zleciał jak z bicza strzelił. Później postanowiliśmy zagrać w chińczyka, a co. Oczywiście przegrywałam. Zawsze przegrywam w chińczyka.
- Patrz coś jest za oknem.- powiedziałam pokazując palcem.
Blondyn odwrócił się na chwilę, ale kiedy zorientował się, że to tylko podpucha zaśmiał się i odwrócił. Akurat kiedy przestawiałam jego pionek o kilka pól do tyłu.
- eem, można spytać co pani robi?
- eeeee, ja tylko sprawdzam czy ten pionek jest, no czy jest taki sam jak reszta.- wyjaśniłam z trudem.
- taaaak?- zapytał podejrzliwie.- i żeby się przekonać musiałaś go przestawić do tyłu?- zaśmiał się.
- taaa-aak.- potwierdziłam przez śmiech.
- Dostaniesz za to karę.- powiedział 'poważnie'.
Zaczęłam śmiać się jeszcze bardziej i wstałam, zeby uciec. Niestety nie zauważyłam kanapy i runęłam na nią.
- Będzie łatwiej niż myślałem.- zaśmiał się.
Spojrzałam na niego z zaciekawieniem. Zbliżał się coraz bardziej. Uśmiechnął się i zaczął mnie całować.
- Takie kary to ja częściej proszę.- powiedziałam między pocałunkami.
- Bardzo chętnie.- odparł.

#Paula
- Pięknie tutaj.- powiedziałam do Damiena.
- Tak.- uśmiechnął się.
Szliśmy ulicami Troyes. Wszystko tak cudownie wyglądało w wieczornym świetle. Zachwycałam się chyba wszystkim co zobaczyłam. Jutro mamy iść na obiad do rodziców Damiena.
- Ty też się stresujesz jutrem?- zapytałam.
- Nie mam czym, wiem ze cię polubią.- powiedział.
- Jak możesz być o to tak spokojny?
- Po prostu to wiem. Spokojnie les miennes amour*.- pocałował mnie w czoło.
- Postaram się.- oznajmiłam.
- Naprawdę nie masz się czego bać. Moja rodzina jest bardzo tolerancyjna.
Przytuliłam się do niego i na resztę wieczora odsunęłam od siebie ten stres. Postanowiłam się zrelaksować i cieszyć chwilą. Nagle zadzwonił jego telefon. Pocałował mnie w usta i odebrał. Wrócił z uśmiechem na twarzy.
- Coś się stało?- zdziwiłam się.
- Nie dzwoniła mama i powiedziała, że jutro nie dadzą rady i czy moglibyśmy się spotkać dzień później. Zgodziłem się. Chyba nie masz nic przeciwko?
- Nie, nie skądże.- odparłam.
- To na jutrzejszy wieczór mam niespodziankę dla ciebie.- oznajmił z uśmiechem.
- Już nie mogę się doczekać.- powiedziałam i musnęłam jego usta.
- Wracamy?- zapytał.
Przytaknęłam i razem ruszyliśmy do hotelu.

#Ola.
Siedziałam w domu przed telewizorem. Dzisiaj postanowiłam urządzić sobie dzień kompletnego lenia. Oglądałam jakieś durne romansidło. NA moje szczęście przerwał mi dzwonek do drzwi. Ruszyłam zad i poszłam otworzyć drzwi. Na klatce powitał mnie usmiechnięty Wojtek.
- Hej kochanie.- przywitałam go.
- Hej.- pocałował mnie w policzek.
Weszliśmy do środka. Usiedliśmy w salonie i mój chłopak zaczął.
- Mam do ciebie pytanie.- popatrzył mi w oczy...
###
*les miennes amour - moje kochanie
Dobra bo już mi się nie chce pisać i późno xd Mam nadzieję, ze się podoba :3
CHYBA NIE MUSZĘ DODAWAĆ UBRAŃ TYPOWO ZIMOWYCH, ZE Z KURTKĄ ITP, CO NIE? jaK COŚ TO SOBIE WYOBRAŻAJCIE, ZE ONI TEK KURTKI NA TO ZAKŁADAJĄ XD


sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 18.

- Gotowa?- zapytał Wojtek.
- Nigdy nie będę gotowa na pogrzeb własnej mamy.- uśmiechnęłam się smutno.
- Damy radę. Bo kto jak nie my?
Siedziałam w pokoju i oglądałam album ze zdjęciami z dzieciństwa. Gdyby ktoś mi powiedział wtedy, ze mojej mamy nie będzie na moim ślubie to zaśmiałabym mu się prosto w twarz. Teraz, sama nie wiem co mam ochotę zrobić. Chyba zaszyć się gdzieś i nie pokazywać się do końca świata. Bardzo mądry plan nie ma co...
- Mogę?- usłyszałam łagodny głos.
- Tata!- krzyknęłam i rzuciłam się na niego.
- Cześć skarbie.- pocałował mnie w czoło.- Jak się trzymasz?
- Teraz już lepiej.- odparłam.
Skierowaliśmy się na łóżko. Tata spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Co się stało?- zdziwiłam się.
- Nic, ale jesteś do niej strasznie podobna.- oznajmił.- Właśnie, mam coś dla ciebie.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Zaśmiał się lekko i wyciągnął z kieszeni kurtki małe pudełeczko.
- Mama prosiła, żebym ci to dał.- rzekł.
- Co to jest?- zapytałam biorąc od niego przedmiot.
- Otwórz.- posłuchałam.- To jest pierścionek zaręczynowy jej prababki. Nosiła go zawsze przy sobie. Chciała ci go dać w dniu twojego ślubu. Przechodził z pokolenia na pokolenie. Był dla twojej mamy bardzo ważny.- uśmiechnął się smutno.
Zebrało mi się na płacz i wcale nie zamierzałam tego kryć. Rozpłakałam się. Od razu założyłam go na palec i mocno wtuliłam się w ojca.
- Nie płacz kochanie.- pogłaskał mnie po włosach.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się smutno.
- Janek chciał z tobą porozmawiać.- oznajmił.
Ucieszyłam się na tą wiadomość. Dawno nie widziałam brata. Tata wyszedł a na jego miejscu zjawił się Janek.
- Hej mała- uśmiechnął się.
Przytuliłam się do brata i poleciały mi kolejne łzy. Tak dawno go nie widziałam, stęskniłam się za nim. Siedziałam tak wtulona w niego dobre 20 minut. Janek był jak moja druga mama. Zawsze wiedział jak mnie pocieszyć, gdy mamy nie było lub ona nie dała rady.
- Nie płacz, bo się rozmarzesz.- zaśmiał się.
- Dlatego się nie malowałam.- odparłam.
Odsunęłam się od niego i przetarłam mokre policzki.
- Wypiękniałaś siostra.- powiedział.
- Zabawny jesteś.
- Mówię serio. Błaszczykowski pewnie też tak uważa.- zaśmiał się.
- Wiesz, ze jesteśmy razem?- zainteresowałam się.
- Nie czytasz gazet? Wszędzie piszą o was, i o twoich przyjaciółkach.- oznajmił.
Rzeczywiście, ostatnio przestałam czytać gazety. Nawet nie włączam komputera. Przydaje mi się tylko telefon.
- A tata wie?- zapytałam.
- Nie, pomyślałem, ze pewnie sama będziesz chciała mu to powiedzieć. Więc nic nie mówiłem.
- Dzięki.
Po godzinie rozmowy postanowiliśmy zejść na dół.
- Co tu tak czarno?- zapytałam.
Wszyscy siedzieli poubierani w żałobną czerń. Ola, Aga i Paula w szczególności.
- Przecież mówiłam wam, ze mam nie chciała, żeby ktoś przychodził na czarno. Możecie się przebrać?- poprosiłam.
- Jasne.- odparli razem- To za godzinę tu wrócimy.- oznajmiła Paula.
Wszyscy wyszli a ja usiadłam na kanapie. Całą tą godzinę w domu panowała cisza. Dopiero kiedy przyjaciele zaczęli się zjawiać w domu zapanowała weselsza atmosfera.
Pierwsza przyszła Aga i Paula. Później Kuba, Sebastian i Damien, a na końcu Ola.  Do pogrzebu mieliśmy jeszcze około godziny. Spojrzałam na Kubę. Chyba wiedział o co mi chodzi. Tak właśnie, postanowiłam przedstawić go tacie, w końcu i tak by się dowiedział, a wtedy pewnie byłby troszkę zły, ze mu nie powiedziałam.
- Tato, może już wiesz, a jeśli nie, to zaraz się dowiesz.- zwróciłam się do niego.- Ja i Kuba jesteśmy razem.- oznajmiłam nieśmiało.
- Jeśli jesteś szczeliwa, to bardzo się cieszę i życzę wam szczęścia. Przynajmniej jedna pozytywna wiadomość.
Spodziewałam się takiej reakcji. Mój tata zawsze na pierwszym miejscu stawiał szczęście najbliższych, więc dopóki będę szczęśliwa wszystko będzie okej.

Jak to na pogrzebach bywa, również tutaj panowała napięta i przede wszystkim smutna atmosfera. Zjechała się cała rodzina, najbliżsi przyjaciele i osoby, które po prostu znały mamę. Stałam tam jak zamrożona. Nie mogłam się poruszyć. Łzy płynęły mi po policzkach jak oszalałe. Kilka osób wypowiedziało się na temat mamy.
- Znałam ją od najmłodszych lat. Zawsze była szczęśliwą kobietą, nie miała żadnego wroga. Każdy ją szanował, lubił i podziwiał. Nie ważne co się stanie na zawsze pozostanie w naszej pamięci.- powiedziała jej najbliższa przyjaciółka.
- Nie da się opisać tego co czuję po utracie najukochańszej osoby . Była ze mną zarówno w szczęśliwych jak i w smutnych chwilach. Teraz tak po prostu jej nie ma. Musimy się z tym pogodzić, chociaż wiem, ze to zadanie nie jest łatwe. Ona zawsze będzie z nami, w naszych sercach. Będzie czuwała i chroniła nas przed złem tego świata. Mam nadzieję, że tam na górze dobrze się nią zajmą.- wypowiedział się mój tata.
Postanowiłam coś powiedzieć. Mimo, że miałam wielką gulę w gardle, musiałam to zrobić.
- Mama, była najwspanialszą kobietą jaką widziałam w życiu. Zawsze wiedziała jak mnie pocieszyć lub udobruchać. Rzadko się kłóciłyśmy, a kiedy już do tego doszło, po kilku minutach wszystko było okej. Zawsze chodziła radosna i do wszystkiego podchodziła z uśmiechem. Nie było dla niej problemu bez wyjścia. Nawet z najtrudniejszej sytuacji potrafiła wybrnąć. Nie przejmowała się tym co inni pomyślą, po prostu żyła własnym życiem. Wszędzie było jej pełno.- zaśmiałam się.- Nigdy nikomu nie odmówiła pomocy, wręcz przeciwnie, ona lepiej wiedziała, że ktoś jej potrzebuje niż on sam. Zawsze śmialiśmy się z braćmi, że przed nią nic się nie ukryje i powinna pracować jako detektyw, a nie księgowa. Po prostu była sobą. Za to ją kocham, na zawsze będzie ze mna, z nami.- zakończyłam.
Nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć. Nienawidzę pogrzebów. Dlaczego tak wspaniali ludzie musza umierać.
- Ciiii- usłyszałam Wojtka i poczułam jak mnie obejmuje.
Starał się mnie pocieszać, mimo tego, ze sam porządnie się rozkleił.
Kiedy wszystko się skończyło, każdy podchodził do nas i składał kondolencje. Stałam tam z chusteczką w ręce i co chwilę wycierałam policzki. Kiedy na cmentarzu nie było nikogo, usiadłam na trawie przy grobie i zaczęłam mówić do mamy.
- Mam nadzieję, ze będzie ci tam dobrze. Szkoda, że nie ma cię z nami. Chciałam ci przedstawić mojego chłopaka, dałabyś mi rady. I pewnie długi wykład na tego typu chłopaka.- zaśmiałam się smutno.- Nawet nie zdążyłam się z tobą pożegnać. Kocham Cię.
Siedziałam tam jeszcze kilka minut w ciszy. Później poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
- Chodź już, robi się zimno.- usłyszałam opiekuńczy głos Oli.
Uśmiechnęłam się do niej i powoli wstałam. Bez zbędnych rozmów doszłyśmy do samochodu. W środku siedział, tata, Janek i Wojtek. W kompletnej ciszy dojechaliśmy do domu.
###
Taki smutas trochę wyszedł, no ale trudno : )


poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 17.

Widziałam, jak się uśmiechnął. Pewnie myślał, ze wszystko jest okej...
- Nie myśl sobie, ze już nie jestem zła na ciebie.- oznajmiłam.
Spojrzał na mnie pytająco. Po chwili jednak zdziwienie zastąpił chytry uśmieszek. Zaczęłam się bać. Weszliśmy akurat do parku. Spojrzał na mnie z dziwna miną.
- Proszę o ciszę!- krzyknął na cały park.
O NIE.
Wszyscy się na niego popatrzyli z zaciekawieniem, a on szczerzył się jak głupi do sera.
- Agnieszko, bardzo przepraszam za moje zachowanie. Wiem to było szczeniackie i bardzo żałuję. Wybaczysz mi?- zapytał.
Wszystkie dziewczyny obecne westchnęły, a ja nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Kompletna pustka zaprzątnęła moją głowę. I co teraz, i co teraz? Tylko to słyszałam.
Rozejrzałam się dookoła. Wszystkie przedstawicieki płci pięknej podpowiadały, ze powinnam mu wybaczyć. A co podpowiadało mi serce? Po raz pierwszy nie mogłam tego określić. Tak jakby nie istniało...
Stałam tam i patrzyłam na niego z zupełną pustką. Kiedy spojrzałam mu w oczy poczułam dreszcz. Moze to jakaś rada? Ale jak ją odebrać? Kompletna niewiedza...
- Wybaczę ci.- uśmiechnęłam się niepewnie.
Cały park zaczął się cieszyć, nie mam pojęcia z czego. Nadal nie byłam pewna swej decyzji, ale myślę ze postąpiłam słusznie. Mam taką nadzieję.
- Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
Tradycyjnie się zarumieniłam.
- Nie za przepaść tej szansy.- powiedziałam
- Nawet bym się nie odważył.- odparł.


#Paulina.
- Mo-żesz prze-stać?- wydukałam przez śmiech.
- Przykro mi kochanie, ale chyba nie.- odparł.
- Błagam Cię. Kochanie, Miśku mój. Słońce, Kotku.- słodziłam mu.
Na chwile przestał.
- To nie działa.- zaśmiał się i powrócił do torturowania mnie.
- No weź! A ja się tak staram.- fochnełąm się.
- Też cie kocham śliczna.- zamruczał mi do ucha.
Boże umieram. Dlaczego stworzyłeś taki chodzący sex? To jest nie etyczne. Za takie piękno powinien iść do więzienia.
- Dlaczego ty tak na mnie działasz?- zapytałam, gdy w końcu złapałam oddech.
- Co masz na myśli?- zdziwił się.
- Serio?- pokiwał twierdząco głową.- Zawsze kiedy jesteś obok moje serce wali jak oszalałe, przechodzą mnie dreszcze i zapominam o całym świecie.- wyznałam z rumieńcem na twarzy.
Blondyn uśmiechnął się, tak jak tylko on potrafi i namiętnie mnie pocałował. Mimo, że siedziałam na łóżku ugięły mi się nogi. Motyle w brzuchu i ta świadomość, że on jest tylko mój. To coś wspaniałego. Położyłam się na łóżku a Damien opierał się rękoma nade mną ciągle obdarowywując mnie pocałunkami. Zjeżdżał coraz niżej. Usta, szyja, barki... Czułam się wspaniale. Mimo, że nie doszło do niczego więcej byłam wniebowzięta. Za krótko się znamy na kolejny krok. Na to przyjdzie czas..


#Dominika
Nie mam na to wszystko siły. To mnie przerasta. Dlaczego akurat nasza rodzina? Dlaczego akurat mama? Od tej tragicznej wiadomości płakanie stało się dla mnie codziennością. Wszystkie emocje tkwią we mnie i nie mogę się od nich uwolnić. Przeżywam prawdziwy koszmar. Zawsze zastanawiałam się co czują osoby, które straciły ważnych członków ich życia. Teraz znam ten potworny ból aż za dobrze i nikomu tego nie życzę. Nawet największemu wrogowi.
- Czemu tak zniknęłaś?- usłyszałam za sobą znany głos.
- Potrzebowałam chwili samotności.- spojrzałam mu w oczy.
- Wiem, ze to dużo nie da, ale będzie dobrze.- uśmiechnął się.- tylko proszę nie płacz już więcej.
- Ale tylko tak mogę wypuścić z siebie te wszystkie przytłaczające emocje.- odparłam.
- Wcale nie. Wmawiasz to sobie i teraz tak myślisz. Możesz przyjść i porozmawiać.- oświadczył.
- Ale po co? Kto chciałby wysłuchiwać jak się użalam. Nikomu to do szczęścia nie potrzebne.- stwierdziłam.
- To też nie jest prawdą. Na dole siedzi twój brat, twój chłopak. Oni zawsze cie wysłuchają.- rzekł i usiadł obok.
- Może i masz rację Łukasz, ale mi nie jest łatwo  mówić o tym co czuję. Wolę zamknąć się w pokoju i popłakać samotnie.- uśmiechnęłam się smutno.
- Zauważyłem, ale nie jesteś jedyna.
- Co masz na myśli?- zapytałam.
- Że nie tylko tobie trudno wyznać co czujesz.- odpowiedział uśmiechem.
- Kuba?
- Powinnaś to wiedzieć. Długo się zbierał, żeby ci powiedzieć to co powiedział.
- Nie spodziewałam się. Myślałam, że jest zupełnie inaczej.- na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Jeszcze dużo o nim nie wiesz. Proponuję ci, żebyś porozmawiała z nim, tak wiesz, od serca.- uśmiechnął się.
- Naprawdę uważasz, ze to dobry pomysł?- upewniłam się.
- Ja to wiem Domi.
Nie byłam pewna. Boże co ja wygaduję? Boję się rozmowy z własnym chłopakiem. Co jest ze mna nie tak? Musze w końcu wziać się w garść. Nie jestem już małą dziewczynką i nie będę uciekała przed wszystkimi problemami. Muszę się z nimi pogodzić, przecież nie uda mi się przywrócić mamie życia...
- A jak Wojtek się trzyma?
- Powiem szczerze, że dużo lepiej niż ty.
Zaśmiałam się.
- To dobrze.
- Wczoraj powiedział, ze to dzięki temu że ma przy sobie ciebie i Olę, że obie bardzo mu pomagacie.- spojrzał na mnie znacząco.
- Tak wiem. Masz racje, powinnam z nim porozmawiać, ale nie wiem co mam mu powiedzieć. O co zapytać.- zwierzyłam się.
- Słuchaj, jeśli ze mną rozmawiasz tak swobodnie, to z Kubą pójdzie jeszcze lepiej.- pocieszał mnie.
- Skąd masz taka pewność?
- Jesteście do siebie bardzo podobni. Oboje uparci..
Nie dokończył, bo dostał ode mnie w ramię.
- I oboje bijecie mnie w to samo miejsce.- zaśmiał się, co i mnie się udzieliło.
- Dzięki Łukasz. Jesteś świetnym przyjacielem.- uśmiechnęłam się.
- Miło słyszeć. To ja lecę po Kubę.- powiedział wstając.
Kiedy tak o tym mówił, myślałam, ze to nie jest zły pomysł. Jednak kiedy wyszedł nabrałam wątpliwości, ale nie mam pojęcia czego tak cholernie się obawiam. Nie mogę być jak Ola i Wojtek lub Paula i Damien? Bez problemów bez przeszkód. Cieszą się sobą w każdej możliwej chwili, a ja tylko szukam problemów. Przyciągam je chyba jak magnes.
- Hej, jak się czujesz?- zapytał blondyn wchodząc do pokoju.
- Bywało lepiej.- powiedziałam.
Kiedy go zobaczyłam od razu zachciało mi się płakać. Na serio zachowuję się jakbym była w ciąży. Mam jakieś dziwne huśtawki nastroju...
- Co się stało?- zapytał i szybko znalazł się przy mnie.
- Nie wiem. po prostu kiedy cie zobaczyłam zachciało mi się płakać.- przyznałam.
- Przepraszam.- powiedział smutno.
- Za co? Na serio pytam, bo nie wiem za co chcesz mnie przepraszać.
- Przeze mnie płaczesz.- oznajmił krótko.
- Proszę cie. Ostatnio płaczę kilka razy dziennie. Nawet nie waż się myśleć, ze to przez ciebie.- powiedziałam twardo.
- Ale...- nie dokończył, bo zebrałam się na najodważniejszy jak na razie krok i pocałowałam go.
###
Zapraszam na bloga przyjaciółki <3 (nie o piłkarzach :>) http://love-you-meet-everywhere.blogspot.com/


piątek, 26 października 2012

Rozdział 16.

Aga poszła otworzyć. Usłyszeliśmy pytanie typu "Co ty tutaj robisz?". Pewnie to Sebastian. Wszyscy wyszli do przedpokoju, żeby przekonać się kto to. Nasze miny mówiły wszystko. Nie spodziewałam się go tutaj. W drzwiach stał Milik. Co on tutaj robi?
- Hej wam.- przywitał się.
- JA idę do siebie.- powiedziałam do Pauli.
Nie wiem czemu ale nagle potrzebowałam chwili samotności. Tak, zeby nikt nie zauważył wyszłam z grupki i poszłam do pokoju. Musiałam sobie wszystko przemyśleć. Ostatnio strasznie dużo się dzieje.

#Agnieszka.
Otworzyłam drzwi, a tam on. Myślałam, że zobaczę Sebastiana, ale w drzwiach stał Arek. Nie wiem po co tu przyszedł i jak w ogóle znalazł mój adres.
- Co ty tutaj robisz?- zapytałam.
- Wpadłem do ciebie ze sprawą.- oznajmił i spojrzał znacząco na resztę.
Na szczęście wszyscy zrozumieli ukryty przekaz i zmyli się na górę. Zaprosiłam go do środka. Usiedliśmy na kanapie i zapadła cisza.
- Nie będę owijał w bawełną. Podobasz mi się.- powiedział.
- Co?!- zdziwiłam się.
- No podobasz mi się. Proste.- zaśmiał się.
- Przecież pomiędzy nami jest jakieś... sześć lat różnicy.- oznajmiłam.
- I co z tego?- zdziwił się.
- No dużo. Do tego prawie wcale cie nie znam.- lekko się oburzyłam.
- Oj no daj spokój. Przecież jestem przystojny.- poruszał brwiami.
- I zadufany w sobie.- dodałam.
Niebezpiecznie zaczął się do mnie zbliżać. Ma rację jest przystojny, ale nie chciała się z nim całować. Nic do niego nie czułam! Poza tym źle się czułam z myślą, że mogłabym go pocałować skoro nic do niego nie czuję.
Odruchowo dostał ode mnie liścia. Nie wiem czemu to zrobiłam, to wyszło samo z siebie. Gwałtownie wstałam z kanapy. Bałam się, że cos mi zrobi.
- Wyjdź.- powiedziałam.
Z początku nie zareagowałam. Ale kiedy podniosłam głos posłuchał i jakby zadowolony z siebie wyszedł.
Wszyscy zwalili się do pokoju, i zalewali mnie pytaniami. Stałam tam oszołomiona i nie wiedziałam co zrobić. Rozejrzałam się, ale nie znalazłam poszukiwanego obiektu. Usiadłam na kanapie i ciągle zaskoczona próbowałam odpowiedzieć na pytania przyjaciół.
- Co on chciał?- zapytała Ola.
- Powiedział, że mu się podobam i chciał mnie pocałować.- oznajmiłam.
- Iiiii?- zaciekawiła się Paula.
- Dostał w prezencie liścia.- zaśmiałam się.
- Nie powiem ciekawe masz życie.- wtrącił Wojtek.
Chwilę siedzieliśmy i dziewczyny wyciągały ze mnie wszystko na temat Milika. Wymęczyły mnie pytaniami za wszystkie czasy. Moje przesłuchanie trwało około pół godziny.Ponownie przerwał nam dzwonek.
- Jeśli to znowu on. to mu przywal e.- zadeklarowała Paulina.
- Okej, a ja ci jeszcze pomogę.- dodała Ola.
- Spoko tym razem jestem z wami.
Wszyscy się zaśmiali, a Damien poszedł otworzyć.
- Agnieszka to raczej ktoś do ciebie.- zawołał.

#Paulina.
Kiedy się dowiedziałam, że to ktoś do Agi pomyślałam od razu o Miliku. Miałam ochotę mu porządnie przywalić. Ostatnio coś jestem jakby nie wyżyta. Zaczęłam biec do drzwi, ale przerwał mi Damien.
- Przepraszam?- spojrzałam mu w oczy i to był błąd.
Oczywiście zatonęłam.
- Ekmem. Możesz się przesunąć. Proszę.- uśmiechnęłam się.
- Nie.- odparł obojętnie.
- Dlaczego?
- Bo wiem, ze chcesz coś komuś zrobić, więc się tobą zajmę na jakiś czas.- uśmiechnął się chytrze.
- Co to ma znaczyć?-zapytałam.
W odpowiedzi dostałam całusa i poczułam jak moje nogi odrywają się od podłogi.
nie powinnam mu tak ulegać, no ale to w końcu Damien...
Takim sposobem nie udało mi się przestawić komuś buźki. niech się cieszy, ze Damien był blisko inaczej to by się tak nie skończyło.
- Teraz sobie tutaj ze mną posiedzisz.- zaśmiał się.
- I to ma być kara?- zakpiłam.
- No tak.- odparł i zaśmiał się.
Chwilę później rzeczywiście tego żałowałam. Wykorzystał mój czuły punkt. Łaskotki. No zabiję chyba...

#Agnieszka.
Byłam ciekawa kto to. Czyżby szanowny Milik czegoś jeszcze chciał. Podeszłam do drzwi i od razu zaczęłam.
- Słuchaj jeśli znowu chcesz sobie pogrywać to lepiej od razu wyjdź.
- Oł.- od razu rozpoznałam ten głos.- Skoro tak to okej, ale pozwól m chociaż powiedzieć kilka słów.
- Nie o ciebie mi chodziło, no nie do końca.- uśmiechnęłam się lekko.
- To mogę wejść?- zapytał.
- Lepiej nie. Uwierz to dla ochrony twojej twarzy i pewnie całej reszty.- oznajmiłam.
 - To może się przejdziemy?- zaproponował.
 Zgodziłam się. Powiedziałam reszcie, ze wychodzę i ruszyliśmy.
- Słuchaj, na serio jest mi głupio, że tak się zachowałem. To było głupie, ale ty na serio mi się podobasz.- zaczął.
- Już to dzisiaj słyszałam.- powiedziałam kpiąco.
 Sebastian najwidoczniej zdziwił się tym co powiedziałam. Żeby obeszło się bez zbędnych pytań od razu wyjaśniłam o co chodzi.
- A, ty coś do niego czujesz?- zapytał.
- Dzieli nas sześć lat, to nie mogłoby się udać.- stwierdziłam.
- Czyli mam jeszcze jakieś szanse?
- Może...
###
Kolejny rdz, do którego zostałam zmuszona xd ale przywykłam : P


czwartek, 25 października 2012

Rozdział 15.

#Dominika.
Wczorajszy dień był cudowny. Chociaż na te kilka godzin mogłam zapomnieć o śmierci mojej mamy. Jednak dzisiaj ano znów obudziłam sie zapłakana. Nawet świadomość, że mam przy sobie najważniejsze osoby nie poprawiała mojego humoru. Do tego ta sprawa z Sebastianem. To wcale nie pomaga. Poprawiłam się na łóżku do pozycji siedzącej i zaczęłam myśleć. W moim przypadku to naprawdę nie najlepszy pomysł. Od razu się przytłaczam tym wszystkim. Oczywiście moje rozmyślania dotyczyły mamy. Nadal do mnie nie dociera, że jej już nie ma. To musi być jakiś koszmar. Zamknęłam oczy i dałam upust wszystkim negatywnym emocjom.
- Dlaczego?! Boże Dlaczego!? Nie mogłam to być ja?!- krzyknęłam.
Zapomniałam, że obok mnie śpi Kuba. Nieuniknione było, ze się obudzi i tak właśnie się stało.
- Domi. Spokjnie.- powiedział od razu.
- JAk mam być spokojna, skoro moja mam nie żyje! Ja tego nie zniosę!- płakałam coraz bardziej.
Wzięłam pierwszą lepszą rzecz, którą miałam pod ręką i zaczęłam nią walić o łóżko. Na szczęście była to tylko poduszka.
- To nie powinno tak być! Ja powinnam umrzeć nie ona!
- Nawet tak nie mów! Posłuchaj mnie.- nie zareagowałam.- Dominika spójrz na mnie.- posłuchałam.-
słuchaj, wiem, jak to jest. Mi też nie było łatwo. Jednak dałem sobie radę. Ty też sobie poradzisz. Każdy z nas kiedyś odejdzie, nie znasz dnia ani godziny. W każdej chwili możesz umrzeć, ja też, nawet prezydent, czy nauczyciel mający piątkę dzieci, teraz spotkało to twoją mamę.
- Mówisz zupełnie jak ona.- stwierdziłam.
- Ona zawsze będzie z tobą. Tutaj.- wziął moją dłoń i połóżył na sercu.- Jak myślisz, czy twoja mam chciałaby zobaczyć cię teraz jak tak płaczesz?
- Nie. Ona nigdy tego nie chciała, ale to jest silniejsze ode mnie.- oznajmiłam i łzy znów poleciały.
Blondyn przytulił mnie, a ja po raz kolejny uspakajałam sie przy biciu jego serca.
- Dziękuję ci. Jesteś wspaniały.- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
- Nie mógłbym ci nie pomóc.- odparł.
- Mogę ci trochę o niej opowiedzieć?- zapytałam nieśmiało.
- Jasne, śmiało. Chętnie posłucham.- odparł i pocałował mnie w czubek głowy.
- Ona zawsze chciała, żebym znalazła sobie idealnego chłopaka. Żebym miała idealny ślub, wesele. Już nie raz mi opowiadała jak sobie to wymarzyła.- poleciała mi łza.- Próbowała mnie zeswatać z synem przyjaciółki. Pamiętam, że wtedy sie na nią wkurzyłam, ale zrobiła mi cisto czekoladowe i było po sprawie. Zawsze je robiła na zgodę lub kiedy byłam zdołowana. Była mi bardzo bliska.- uśmiechnęłam się.- Wszyscy mówili, ze jest do mnie podobna. JA nigdy tego nie dostrzegałam. Nawet tata i bracia się przy tym upierali.- zaśmiałam się.- Najgorsze jest to, ze nie zdążyłam się z nią pożegnać. To boli mnie najbardziej.- powiedziałam i znowu się rozpłakałam.
Moje huśtawki nastroju trwały jeszcze około godziny, później w miarę się opanowałam i byłam w pewnym stopniu gotowa na kolejny dzień. Psychicznie byłam załamana, fizycznie nie do końca funkcjonowałam, ale mogło być gorzej.
- To jak idziemy?- zapytał Błaszczu.
- yhym.- odparłam i razem zeszlismy na dół.
- Znowu płakałaś.- wyczuł Wojtek na odległóść.
- Ty też.- odparłam.
Atmosfera była strasznie napięta. Nikt niedoświadczony sie nie odzywał, zeby nie powiedzieć czegoś co jest nie na miejscu...
- Aga co zamierzasz zrobić z Sebastianem?- zapytałam.
- Nie wiem. Nawet zdążyłam mu już trochę wybaczyć...
- A ja nie!- przerwała jej Paula. Mam ochotę mu troche poprzestawiać buźke...
- Spokojnie. Nie powiedziałam, że wszystko okej. Niech się postara. Tak łatwo nie będzie.
- Czyli możemy mu przywalić. Chociaż z liścia.- prawie zapiszczały Paula i Ola.
- Nie mówię nie.- zaśmiała się Aga.
Dziewczyny przybiły sobie piątkę, a ja sie tylko zaśmiałam.

- A moze zapisać was na jakieś karate czy coś w tym stylu?- zapytałam
- Na razie nie trzeba. Zresztą nam to niepotrzebne.- odparła Paula.
Dobrze, ze mam je przy sobie. Taka dawka rozrywki zawsze jest mile widziana. Rozmowę przerwał nam dzwonek do drzwi. Hmm, dziewczyny sie kogoś spodziewają? 
###
Krótki, ale po szkole dodam dłuższe coś xd 


poniedziałek, 22 października 2012

Rozdział 14.

#Dominika.
- Wiesz, ze kiedy ostatnio mówiłem ci o dziewczynie, która mi się podoba miałem na myśli ciebie?- zwrócił się do mnie.
- Aż do teraz nie miałam pojęcia.- powiedziałam poważnie.
- Teraz juz wiesz.- uśmiechnął się i dostałam całusa w policzek.
- Powiemy reszcie?- zapytałam.
Blondyn zrobił znaczącą minę. Wstaliśmy z łóżka i zeszliśmy na dół.
- I jak?- od razu odezwała się Paula.
- Ale o co ci chodzi?- zapytałam zdziwiona.
- No jak to o co.- przeniosła wzrok na Kubę.
Ten pokręcił "smutny" głową i poszedł na kanapę. Udałam się w tym samym kierunku, usiadłam na przeciwko.
- Czegoś tu nie rozumiem.- odezwał się Piszczek.
- Niby czego?- zapytałam.
- Wy jesteście razem czy nie?- Ola wypowiedziała nurtujące ich pytanie.
- Nie.- odparł przytłoczony Błaszczu.
- Dlaczego?!- prawie krzyknęli wszyscy zebrani.
- Jest mi teraz ciężko nie mam czasu na związki.- oznajmiłam.
- Kuba nic z tym nie zrobisz?- zwrócił się do niego Łukasz.
- A żebyś wiedział, ze zrobię.- uśmiechnął sie i puścił mi oczko.
Wiedziałam, ze zaraz nasz podstęp się skończy. Błaszczykowski podszedł do mnie i niby z zaskoczenia zaczął namiętnie całować. Każdy liczył, ze go odepchnę, jednak nie miałam takiego zamiaru. Chwyciłam go za kołnierzyk koszulki i przyciągnęłam bliżej siebie. Uśmiechnęłam się i czekałam na reakcję reszty.
- Jak mogliście! Mam focha!- krzyknął komicznie obrażony Wojtek.
Nie zwróciliśmy na nich uwagi. Dalej zatraciliśmy się w czułościach. Poczułam, że się unoszę. Kiedy otworzyłam oczy byłam z powrotem na piętrze. Znajdowaliśmy się w pokoju gościnnym.
- Powinnaś położyć się spać.- oznajmił Kuba.
- Chyba masz rację.- uśmiechnęłam się.
Skierowałam się do łóżka. Kiedy się położyłam, Błaszczykowski chciał wyjść. Odchrząknęłam teatralnie i chłopak się odwrócił. Z bananem na twarzy poklepałam miejsce obok siebie. Bez sprzeciwień znalazł się obok. Objął mnie i od razu zachciało mi się spać. Momentalnie odleciałam.

#Paula
- Pasowałoby się kłaść, co?- zapytałam.
- No, która w ogóle jest?- zapytała Ola.
- Kilka minut po 1:00.- oznajmił Piszczek.
- Tylko jak się pomieścimy?- dumałam.
- Dobra Paula i Damien do jej pokoju. Kuba i Domi pewnie w gościnnym, więc zostaje Łukasz, Wojtek i Ola.-oznajmiła.- Ola i Wojtek pójdą do mojego pokoju, a Łukasz do rodziców. Ja śpię na kanapie.
Wszyscy ruszyli w wyznaczone miejsca. Po drodze zajrzałam jeszcze do gościnnego. Uchyliłam drzwi i ujrzałam dwa śpiące gołąbeczki. Wyciągnęłam telefon i zrobiłam im zdjęcie. Uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju. Weszłam akurat kiedy Damien ściągał koszulkę. *.*
- Może dam ci jakieś dresy i bluzkę mojego taty?- zapytałam.
- Dresy wystarczą- uśmiechnął się.
Z sercem, które zaraz mi wyskoczy, udałam się do pokoju rodziców. Na szczęście Łukasz jeszcze nie spał.
- Sorry. Przyszłam na chwilę.- uśmiechnęłam się.
- Spoko.
Wyjęłam z szafy kilka par dresów i jakieś koszulki mojego ojca. Przy okazji podałam je Piszczkowi. Wyszłam i skierowałam się do Olki. Weszłam i podałam Wojtkowi rzeczy. Na koniec został mój pokój. Kiedy byłam na miejscu Damien leżał na łóżku. Rzuciłam mu dresy i usiadłam w fotelu. Chłopak poszedł do łazienki się przebrać, w tym czasie sama zdążyłam zrobić to samo w pokoju. Rozłożyłam łóżko, a kiedy było gotowe mój bardzo przystojny i dobrze zbudowany chłopak wrócił do pokoju. Objął mnie od tyłu i zaczął sypać czułe słówka.
- Je t'aime ma chérie (kocham cię kochanie).- usłyszałam i momentalnie odechciało mi się spać.
- Je t'aime aussi (też cie kocham).- odparłam z uśmiechem i odwróciłam się do niego.
- Ma belle tu es pour moi le plus important (moja piękna jesteś dla mnie najważniejsza).- powiedział patrząc mi prosto w oczy.

- Jesteś słodki.- odparłam zauroczona nim.
W odpowiedzi dostałam pożądanego całusa. Ugięły się pode mną kolana. Cały świat zawirował, więcej nie było mi do szczęścia potrzebne. No dobra może jeszcze jakaś szczególna wygrana, ale nic poza tym.
- Te Amo.- całus.- I Love You..- całus.- Ich liebe dich.- całus.- Kocham Cię.- długi i bardzo namiętny całus.
- Też Cię Kocham.
Staliśmy wtuleni w siebie. Wystarczyła nam ta cisza i bliskość. W końcu postanowiliśmy położyć się spać. Ułożyłam się na jego niezwykle umięśnionej klacie i ogarnęła mnie senność.
###
Trolololo ;3 Taki słodziaśny wyszedł xd Chyba aż za bardzo ;p Jutro Błaszczu u Wojewódzkiego *____________________* Sram tęczą ;3



niedziela, 21 października 2012

Rozdział 13.

Spojrzałam na niego pytająco. Przez chwilę panowała kompletna cisza, którą postanowiłam przerwać.
- O co chodzi?
- Ja... nie, nie dam rady. Przepraszam. Zapomnij, to nic ważnego.- odparł blondyn.
- Wiesz, że możesz mi powiedzieć. Zniosę, nawet to, że nie chcesz się juz ze mna przyjaźnić.- oznajmiłam.
- Nawet nie przeszło mi to przez myśl. Dasz mi chwilę? Muszę coś przemyśleć.- zapytał i wstał.
- Jasne, jeśli będziesz miał sprawę, wiesz gdzie mnie szukać.- uśmiechnęłam się pusto.
Kuba odwzajemnił gest i wyszedł. Siedziałam chwilę i myślałam co takiego chciał mi powiedzieć. Oczywiście moja kochana wyobraźnia narzuciła mi, że chciał mi powiedzieć, ze mu się podobam. Oj głupia ja. Chyba na serio potrzebuję teraz kogoś, kto będzie mi liski, bliższy niż wszyscy inni...
Nie miałam zbyt dużo czasu na przemyślenia, na szczęście, wszyscy, którzy byli w domu zwalili sie do mojego pokoju.
- Czemu Błaszczu wyszedł?- zapytała Paula z dziwnym błyskiem w oku.
- Nie wiem.- wzruszyłam ramionami.- Chciał mi coś powiedzieć, ale uznał, ze nie da rady i musi coś przemyśleć, i wyszedł.- oznajmiłam.
Paula spojrzała znacząco na Damiena i Piszcza. Nie wiem o co im chodziło, ale to było dość dziwne.
Nagle usłyszeliśmy głośny trzask drzwi.
- Sprawdzę to.- zaoferowała Ola.
Zeszła na dół. Po chwili usłyszeliśmy tylko jej krzyk.
- Zabiję go!
Spojrzeliśmy na siebie i wszyscy zeszliśmy na dół.
- Chłopaki siadać!- powiedziała rozwścieczona.
- O co chodzi?- zapytał Wojtek i chciał ją przytulić.
- Usiądź to się dowiesz.- oznajmiłam.
Cała trójka grzecznie wykonała polecenie. Spojrzałam na Olę i Agę. Brązowo włosa zaczęła.
- Dowiedziałam się przed chwilą, ze Sebastian założył się z chłopakami o to, ze pierwszy poderwie którąś z nas i padło na Agnieszkę. Teraz proszę o szczerą odpowiedź, czy to któryś z was?- zapytała.
Wojtek wstał. Nie. Na serio to mój brat?!
- Co?!- zdziwiła się Ola.
- Nie, to nie ja.- od razu zapewnił.
- To po co wstałeś?- zapytałam podejrzliwie.
- Bo chyba wiem kto się z nim założył.- oznajmił.
- To mów.- nakazałam.
- Lewy i Rybus coś mi wspominali. Na początku chcieli mnie w to wciągnąć, ale się nie dałem. Sebie też odradzałem, ale widocznie nie posłuchał.- rzekł i usiadł.
- Pozabijam!- krzyknęła Ola.- Przepraszam, to nie na miejscu.- uśmiechnęła się do mnie.
- Nie szkodzi.- odparłam.
- O co chodzi?- zdziwiła się Aga.
- Moja mama zmarła kilka godzin temu.- powiedziałam i spuściłam głowę.
- Boże.- zakryła usta dłońmi.- Tak mi przykro.- przytuliła mnie.
- A właśnie. Pogrzeb jest akurat w dzień premiery.- powiedziałam.- Przepraszam, ale raczej się tam nie zjawię.- dodałam, patrząc na Łukasza.
- Rozumiemy. Wojtek też nie idziesz, hmm?- raczej stwierdził Piszczek.
- Tak.- odparł. Ola, może pójdziesz z Łukaszem, zamiast mnie?- zapytał.
- Ja chciałam iść z wami na pogrzeb.- odparła dziewczyna.
- Nie, idźcie tam. Nie będę was o to prosiła.
- Proszę cię. Jesteś moją przyjaciółka, a Wojtek chłopakiem ja muszę tam być.- powiedziała stanowczo.
- To może wszyscy pójdziemy na pogrzeb, a później na premierę. Najwyżej nie zostaniemy na tym całym bankiecie.- zaproponował Damien.
- Jesteście pewni?- upewniałam się.
W odpowiedzi wszyscy przytaknęli głowami.
- Dziękuję wam. Jesteście kochani.- powiedziałam i znów zaczęłam płakać.
Tym razem były to łzy szczęścia. Byłam szczęśliwa, ze mam takich wspaniałych przyjaciół, którzy pomagają mi w trudnych momentach. "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie" i nagle ten zwrot nabiera sensu...

#Kuba
Byłem tak blisko. Wystarczyło wszystko powiedzieć. Dlaczego stchórzyłem? Przecież ona by mnie nie wyśmiała, nie jest taka. Jest mi teraz głupio, ze tak się zachowałem. Do tego jeszcze w takich okolicznościach. Ona mnie teraz potrzebuje. Paula ma  rację muszę jej w końcu powiedzieć, a to jest najlepszy moment. Szedłem z powrotem do domu z czerwoną różą w ręce i rozważałem wszystkie za i przeciw mojej decyzji. Kiedy byłem przy wejściu zacząłem się stresować. Zapukałem. Otworzyła mi Paula.
- Rozumiem, ze ta róża dla twojej przyszłej dziewczyny?- zapytała z uśmiechem.
Uśmiechnąłem się nerwowo i wszedłem do środka.
- Gdzie ona jest?- zapytałem.
- U mnie w pokoju, jeśli dobrze przeczuwam to zabrała się za grę na gitarze.- oznajmiła.
- Na gitarze?- zdziwiłem się.
- Tak, kiedy byłyśmy młodsze, chodziłyśmy na polanę i grałyśmy, zeby się odprężyć.- uśmiechnęła się.- Leć już i nie schodź do póki jej nie powiesz.- zaśmiała się.
Wziąłem głęboki wdech i wszedłem do pokoju. Akurat grała jakąś piosenkę. Widocznie mnie nie usłyszała. Postanowiłem, poczekać. Kiedy dziewczyna odłożyła gitarę podszedłem bliżej.
- Bardzo ładnie.- szepnąłem.
- Wystraszyłeś mnie.- uśmiechnęła się.- dziękuję.
- Nie ma za co. Mam do ciebie sprawę. Tym razem to coś ważnego.- oznajmiłem.
- Siadaj.- poklepała miejsce obok siebie.- Zamieniam się w słuch.
Usiadłem i wręczyłem jej różę. Dominika nie ukrywała swojego zaskoczenia.
- A z jakiej to okazji?- zapytała.
- Wiem, ze teraz jest co ciężko.- zacząłem.- Strata bliskiej osoby to trudny okres, ale każdy przez to kiedyś musi przejść. Najważniejsze, zeby mieć, w tym czasie, przy sobie kogoś bliskiego. Kogoś kto zawsze pocieszy, jeśli trzeba również pomilczy. Po prostu potrzeba miłości i bliskości drugiej osoby. Wiem, zastanawiasz się pewnie po co ci to mówię.- zaśmiałem się nerwowo.- Chodzi o to, że ja chciałbym być taką osobą dla ciebie. Ważniejszą niż zwykły przyjaciel. Kimś kto będzie z tobą zawsze i pomoże w najtrudniejszych chwilach i decyzjach. Ja, ja zakochałem się w tobie.- złapałem ją za rękę.- I chciałbym wiedzieć, czy zechciałabyś być moja dziewczyną.- zakończyłem.
Na twarzy dziewczyny malował się szok i zdziwienie. Nie wiedziałem jaką odpowiedź mogę dostać.
- Zaskoczyłeś mnie, ale to bardzo miłe zaskoczenie.- uśmiechnęła się.
- Jeśli nie chcesz, nie musisz od razu się zgadzać, poczekam.- powiedziałem.
- Nie nie, ja znam odpowiedź, już od dłuższego czasu.- zarumieniła się.- Zgadzam się.- oznajmiła patrząc mi prosto w oczy.
###
No i kolejny xd co sądzicie ? ;3 ja jestem średnio zadowolona, ale bywa :D i tak nie zdążyłam wszystkiego tu zamieścić, ale niedługo wychodzę : P