poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 25.

31 grudnia; poniedziałek; 20:00
#Agnieszka
- Seba, no ile można na ciebie czekać?!- krzyknęłam do chłopaka.
- No już idę kochanie!- odparł.
- Nie wierzę w ciebie, to nawet ja zdążyłam się szybciej ubrać!- zaśmiałam się.
Po kolejnych dziesięciu minutach książę raczył zejść i w końcu mogliśmy udać się do domu Kuby.
Na miejscu byli wszyscy. Domi siedziała z Kubą, Wojtkiem i Olą na kanapie i żywo o czymś dyskutowali. Damien i Paula stali razem gdzieś w kącie i robili swoje, a Piszczu majstrował przy muzyce. Czyli aż tak bardzo się nie spóźniliśmy.
- Dobra ludzie to zaczynamy zabawę!- krzyknął Łukasz i puścił muzykę.
"Jaki tu spokój, sia la la la, nic się nie dzieje, sia la la la, nikt się nie bawi..."
Od razu Seba poderwał się do tańca i nie witając się z nikim ruszyliśmy na parkiet. Sekundę  później  obok nas byli Wojtek i Ola oraz Damien i Paula. Przetańczyliśmy kilka piosenek co chwilę wymieniając się partnerami.
- A może pogramy w butelkę?- rzuciła pomysł Ola.
- Jestem za! Ostatnio graliśmy kiedy właściwie się poznaliśmy- powiedziała Paula.
- Dobra to lecę po jakąś butelkę.- oznajmił Błaszczykowski.
Chwilę później siedzieliśmy w kółku, każdy z kieliszkiem szampana w ręku.
- Dobra, Olka twój pomysł to zaczynasz.- powiedziałam.
Butelka kręciła się dobre 2 minuty i padło na Wojtka. Chłopak był uhahany po pachy.
- Wyzwanie.- uśmiechnął się przebiegle.
- A więc, kochanie przebiegniesz do najbliższego sklepu i poprosisz ekspedientkę o rękę.- uśmiechnęła się niewinnie.
- A jeśli tam będzie ta stara wdowa z tym wielkim pryszczem, który nie znika jej od pięciu lat?
- Życzę wam szczęścia.- zaśmiała się Domi.
- No stary, na ciebie już chyba pora- zaśmiał się Błaszczykowski.
- Ja się zemszczę- rzucił w stronę Olki i ruszył do przedpokoju.
- Idę z nim. Muszę to nagrać.- oznajmiła nam Domi i oboje zniknęli.

- Nigdy więcej nie gram z wami w butelkę!- krzyknął Wojtek.
- hahahahahahaahaha, on hahahahaahaha, no nie wierzę hahahahaahahahaha- usłyszeliśmy Domi.
- Błaszczykowski weź no ją uspokój jakoś.- powiedziała Paula.
- A co ja mogę? Kiedyś musi przestać.- stwierdził.
- Ona śmieje się już prawie od godziny, jesteś pewny ze skończy? Śmiała się już jak wyszliśmy z domu, śmiała się w sklepie i śmieje się teraz. Już mam tego dość!- oznajmił Szczęsny.
- Dominika bo nie będzie seksu przez tydzień!- krzyknęła Olka
- ... hahahahahahahahahaha
- Okej poddaję się.- skwitowała przyszła pani Szczęsna.
Po jakichś dwudziestu minutach udało się uspokoić Domi i mogliśmy obejrzeć to, jakże śmieszne zdarzenie. Wojtek poprosił o rękę panią Wiesię. Tak, to ta od pryszcza.
- No Ola, tylko nie bądź zazdrosna czasem.- odezwałam się.
Graliśmy w butelkę jeszcze około godziny.

#Paulina.
- Ustaliliście już datę ślubu?- zapytałam Olę.
- Planujemy to jakoś na wiosnę, Marzec lub kwiecień.
- Mało czasu, jeszcze trzeba zorganizować salę, menu, suknię!- zaczęła wyliczać Domi.
- Damy radę.- uśmiechnęła się Ola.
- Też bym tak chciała. Czujecie to? godzina 00:00 a tu nagle wasz chłopak prosi cię o rękę. Chyba bym na miejscu zeszła.- rozmarzyłam się.
- To by było boskie.- przytaknęły dziewczyny.
- A tak właściwie, to która godzina?- zapytała Aga.
- 23:15 - oznajmiła Ola.
- Posdumowując ten rok, to jak najbardziej był udany.- stwierdziła Dominika.
- Zgadzam się stuprocentowo.- powiedziała Agnieszka.
- Mogę panią przerwać i porwać Dominikę?- znikąd zjawił się Kuba.
- No nie wiem panie Błaszczykowski. Nie wiem czy możemy być o nią spokojne.- powiedziała Ola z udawaną powagą.
- To ja wam powiem, ze możecie. PA.- oznajmiła Domi i praktycznie wskoczyła w ramiona Kuby.
Kiedy przyjaciółka zniknęła dalej ciągnęłyśmy rozmowę na wszystkie możliwe tematy.

#Dominika
- Ludzie za 2 minuty nowy rok !- wprost wrzasnęłam, 'trochę' upita z Olą.
- To szybko. Wychodzimy na dwór!- zarządził Piszczu.
- MA ktoś fajerwerki?- upewniłam się.
- Spoko, mamy.- zapewnił Seba.
Wyszliśmy na dwór i czekaliśmy na wielkie odliczanie.
- W takim towarzystwie mogłabym co roku spędzać Sylwestra.- uśmiechnęłam się do Kuby
- Uznam to za komplement.- odparł.
- Dziesięć! Dziewięć! Osiem! Siedem! Sześć! Pięć! Cztery! Trzy! Dwa! Jeden! SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!- jeśli ktoś spał, w co wątpię, to właśnie przerwaliśmy jego sen.
W całej okolicy rozniósł się gwar petard, krzyków i wszystkiego co związane z Sylwestrem.
- Szczęśliwego nowego roku.- szepnął mi do ucha i dostałam namiętnego buziaka.
- Tobie też.- usmiechnełąm się.
Po chwili znalazła się przy nas Ola z dwiema butelkami szampana.
- Jedna dla ciebie, a druga dla ciebie.- powiedziała podając nam po jednej.
- Dzięki!- zaśmiałam się i od razu napiłam się sporego łyka.
rok 2013 zapowiada się obiecująco. - pomyślałam i wraz z resztą zaczęłam puszczać fajerwerki.
~*~
SZAMPAŃSKIEGO SYLWKA WAM ŻYCZĘ MISIAKI <3 ;***


środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 24.

22 grudnia; 21:00
Około dwóch godzin temu zaczęła się impreza urodzinowa Kuby. Zjawiła się prawie cała Reprezentacja.
Z tego co zauważyłam to wszyscy świetnie się bawili.

- Ale jesteś pewny?- zapytałam.
- Po raz trzeci mówię ci, ze tak.- odparł Wojtek.
- Wiesz, ze to poważna sprawa?
- Tak, mamo.- zaśmiał się.
- No dobra, skoro jesteś pewien, to się bardzo cieszę.- powiedziałam.- Ale masz jeszcze dwa dni przemyśl to dokładnie.
- Spokojnie, siostra jestem juz duży.- oznajmił i poszedł do Olki.
- Jak on mógł zostawić mnie samą, to niedorzeczne- mruknęłam ze śmiechem.
Siedziałam chwilę sama, ale później swoją obecnością zaszczycił mnie Piszczu.
- Hej. Dawno się nie widzieliśmy.- uśmiechnął się.- Jak się trzymasz po tym wszystkim?
- Jak na mnie jest okej.- powiedziałam i zobaczyłam zbliżającego się Kubę.
- Zgaduję, że on też pomaga.- zaśmiał się.
- Tak, nawet nie wie jak bardzo.- odparłam wpatrzona w blondyna.
Często, przez ostatnie tygodnie, zastanawiałam się co on do mnie czuje. Dlaczego tak właściwie mnie pokochał. Jest naprawdę wspaniałym chłopakiem. Wyrozumiały, zawsze służy pomocą, nawet jeśli tego nie wie. Mam wielkie szczęście, że los mnie z nim złączył, ale na jak długo ?
- Piszczuu, nie podrywaj mi tu dziewczyny.- zaśmiał się i usiadł obok.
- Spokojnie zazdrośniku, nawet nie wiesz jak ona jest w ciebie zapatrzona.- odparł Łukasz.
NA moją twarz oczywiście wdarł się ten niesforny rumieniec, który zawsze pojawiał się kiedy ktoś mówił o mnie przy Kubie.
- Jesteśmy !- usłyszałam krzyk Pauli.
No tak, jej wielkie wejście. Wpadła z Damienem i wielką paczką, zapakowaną w papier.
- No w końcu.- odezwała się Aga.
- No Kuba, To chodź tu rozpakowywać prezenty.- krzyknął Wojtek.
Oboje wraz z Piszczem wstali i ruszyli do gości, po kilku krokach Kuba obejrzał się za siebie i nasze spojrzenia się spotkały.
- Ja popatrzę stąd.- uśmiechnęłam się w jego stronę.
Szepnął coś do Łukasza i podszedł do mnie.
- Bez Ciebie nie idę.- szepnął mi do ucha, po czym złapał mnie za dłoń i razem ruszyliśmy do reszty.
- Przejście dla jubilata i wybranki jego serca, czyli mojej siostry!!.- wrzasnął , trochę, pijany Wojtek.
Znaleźliśmy się w środku zbiorowiska. Usiedliśmy na kanapie i mój brat zaczął podawać Kubie prezenty.
- Od Domi, na końcu.- oznajmił.- To masz ten, ode mnie i Oli.
Paczka nie była wielka, jak ta od Perquisów. Średniej wielkości torebka.
- Aż się boję zajrzeć.- zaśmiał się.
Po chwili wszyscy mogli zobaczyć co ta zwariowana para wymyśliła.
- Serio?- zaśmiałam się, gdy zobaczyłam różowe kajdanki.- Olka chcesz pogadać?- zwróciłam się do przyjaciółki.
- Oj tam, nie przesadzaj.- odparła.
Druga część prezentu też była wyszukana. Mianowicie było to zdjęcie Wojtka z autografem dedykowanym Kubie.
- Żeś się postarał braciszku.- stwierdziłam.
- No co, może sobie powiesić nad łóżkiem i podziwiać najlepszego bramkarza na świecie.- oznajmił.
- Teraz na serio zaczynam się obawiać reszty prezentów.- oznajmił Błaszczykowski.
Większość prezentów była jednak normalna. Głównie szampan, jakiś dezodorant lub perfumy. W końcu  nadszedł czas na prezenty od reszty paczki. Piszczu kupił najnowszą płytę Eldo, Aga i Seba strój Reprezentacji z moim nazwiskiem i numerkiem 16. Od Pauli i Damiena, Kuba dostał jakieś czekoladki i miśka, psa, wielkości człowieka.
- A może poczęstujesz nas czekoladkami.- zapropnowała Ola i puściła oczko do Pauli.
- Rozumiem, ze razem je wybierałyście.- raczej stwierdziłam niż zapytałam.
- Nieeeeee.- skłamała Olka.
Błaszczykowski bez większych obaw otworzył pudełko.
- Nie wierzę w was.- oznajmiłam.
- Ciekawe.- skwitował Kuba.
W środku, zamiast czekoladek, znajdowały się prezerwatywy. Obie panie zaczęły się śmiać jak głupie. Ten alkohol dobrze im nie robi.
- To teraz czas na, jak przypuszczam, najważniejszy prezent.- powiedział Wojtek podając Kubie paczkę ode mnie.
- Zupełnie nie wiedziałam co ci kupić. Mam nadzieję, ze to ci się spodoba.- przyznałam nieśmiało z rumieńcem na twarzy.
W środku nie znajdowało się nic szczególnego. Ramka z naszym wspólnym zdjęciem i małe pudełeczko, w którym wypisałam na karteczkach jakieś czynności do wylosowania.
- A mogę coś wylosować już teraz?- zapytał uśmiechnięty.
- Jasne, to twój prezent.- odparłam.
Wziął do ręki pudełko i wylosował jedną karteczkę.
- Długi pocałunek.- uśmiechnął się.
Dookoła nas rozległo się, typowe w takich sytuacjach, głośne 'uuuuuuuuu'. Czerwona jak cegła zbliżyłam się do Kuby i spełniłam zadanie.
Po dłuższej chwili impreza znów się rozkręciła, a ja pomagałam jubilatowi zanieść prezenty do pokoju.

24 grudnia 18:00
- Pierwsze święta bez mamy.- westchnęłam i samotna łza popłynęła mi po policzku.
- Nie płacz. Będzie okej, przecież wiesz.- uśmiechnął się Janek.
- Tak.- potwierdziłam i uśmiechnęłam się do niego.
Spojrzałam w stronę Wojtka i taty, szykujących wigilijny stół.
- A gdzie Agnieszka i Paulina?- zapytał tata.
- Za chwilę powinny być. oznajmiłam i rozległ się dźwięk pukania.
Bliźniaczki spędzają z nami Wigilię, bo ich rodzice dzień wcześniej zadzwonili do nich i oznajmili, ze nie przyjadą. Po prostu mają je w dupie, ale one twierdzą, ze przywykły...
- Dzień dobry.- usłyszałam, gdy Janek otworzył drzwi. - Hej chłopaki i Domi.
- Cześć dziewczyny. Fajnie, ze przyszłyście.- powiedział tata.
- To my dziękujemy za zaproszenie panie Szczęsny.- uśmiechnęła się Aga.
- Okej stół gotowy!- oświadczył Wojtek z dumą.
- Możemy zacząć, skoro jesteśmy w komplecie.- oznajmiłam.
Cała Wigilia przebiegła spokojnie. Nie było niezapowiedzianego gościa etc. Najedzeni jak nigdy wzięliśmy się za rozpakowywanie prezentów.
- Wojtek w tym roku ty robisz za Mikołaja.- oznajmiłam.
- W tamtym roku też nim  byłem.- odparł.
- To masz bonus.- zaśmiał się Janek.
- Łap!- powiedziałam, rzucając mu białą brodę i czapkę Mikołaja.
- No dzięki.- powiedział z sarkazmem.
W dwadzieścia minut wyrobiliśmy się z prezentami. Siedzieliśmy razem, pogrążeni w rozmowie, prawie do dwudziestej pierwszej. Później tata oznajmił, ze posprząta i kładzie się spać. Janek zaoferował mu pomoc, a my dalej siedzieliśmy jak lenie.
- Może zadzwonimy do reszty i jeśli nie są zajęci to byśmy się spotkali?- zaproponowała Paula.
- Miałem to zaproponować- oznajmił Wojtek.
- No spoko to do kogo możemy zadzwonić, bo na bank jest wolny?- zapytała Aga.
- Ola, Kuba. A jak z waszymi chłopakami?- odezwałam się.
- Sebastiana nie ma, a Damien?- powiedziała Agnieszka.
- Podobno, miał mieć święta w Polsce, ale nie wiem. Zaraz zadzwonię.
- Okej, to ja zadzwonię do Kuby, ty do Damiena, a Aga skoczy po Olę.- zarządziłam.
Kilka minut później Ola była z nami. Kuba i Damien też byli wolni więc uzgodniliśmy, ze spotkamy się w parku o 21:10. Mieliśmy jeszcze prawie dwadzieścia minut, więc poszłam powiedzieć tacie i Jankowi o naszych planach.
- A ty nie chcesz iść?- zapytałam brata.
- Z chęcią, ale padam na twarz. Innym razem sprawdzę tego twojego chłopaka.- zaśmiał się.
- No pewnie.- wytknęłam mu język.- To paa.- pożegnałam się.
Dołączyłam do reszty. Kiedy mieliśmy wychodzić, Wojtkowi przypomniało się, ze czegoś zapomniał. Szybko pobiegł do pokoju. Chwilkę później byliśmy już w drodze do parku. Na miejscu czekał Damien. Kuba spóźnił się kilka minut.
- Sorry, ale babcia tak łatwo nie chciała mnie wypuścić.- oznajmił. - I koniecznie chce cie poznać, więc musisz jutro do nas wpaść na obiad.- zwrócił się do mnie.
- Jesteśmy już w komplecie?- zapytały bliźniaczki.
- Wygląda, ze tak. To co robimy bitwę na śnieżki?- zaproponował Wojtek.
Nie trzebabyło nam dwa razy powtarzać. Od razu rozpętała się wojna, a białe kule uderzały kolejno w każdego z nas.

#Ola
W pewnym momencie dostałam śnieżką prosto w twarz. Zamroczyło mnie i upadłam ciągle śmiejąc się. Nagle poczułam, ze niechcący podhaczyłam kogoś leżąc tak na śniegu. Jak się później okazało był to Wojtuś. Uśmiechnął się i zaczął czegoś szukać w kieszeni.
- Nagrywaj.- usłyszałam Domi.- Zrobi to.
Szczęsny spojrzał na mnie niepewnie.
- Dobra, przyznam szczerze, ze jeszcze nigdy tak się nie denerwowałem.- powiedział.
Wziął moją dłoń i położył na sercu. Czułam to, czułam że teraz jego serce wali jak oszalałe. Oświetlały nas tylko uliczne latarnie, co dodawało sentymentu tej chwili. Wolną, zimną, dłonią dotknęłam jego rozpalonego policzka. Uśmiechnęliśmy się. Wojtek wziął głęboki oddech i zaczął.
- Wiem, że to moze wydać ci się dziwne, że moze krótko jesteśmy razem, no ale w końcu mieszkamy obok siebie, od lat i znamy się nie od dziś. Wiemy o sobie najrózniejsze rzeczy.- zaśmiał się.- Te dobre i złe, ale to nas do siebie nie zraża, przynajmniej nie mnie. Kiedy jestem z tobą czuję się najszczęśliwszym facetem na Ziemi. Kocham cię i chcę spędzić z tobą resztę życia, jeśli jest nam to pisane.- zamilkł.- Dlatego, chciałem w tym miejscu, może nie jest idealne, zapytać czy jesteś gotowa na kolejny krok w naszym związku. Czy jesteś gotowa, zeby towarzyszyć mi przez resztę życia. Czy jesteś gotowa zostać moja żoną?- wyciągnął z kieszeni kurtki malutkie pudełeczko w kształcie misia i otworzył je.
W środku znajdował się pierścionek.
Czy ja jestem gotowa, zeby zostać jego żoną?
Żoną.
To słowo mnie przerażało. Wielkie zobowiązanie.
To nie jest takie łatwe jak się wydaje.
Ale wiem, wiem że sobie poradzimy.
- Nie. Nie jestem gotowa.- zasmucił się.- Ale kocham cię Wojtek i przyjmuję twoje oświadczyny.- uśmiechnęłam się.
Dziewczyny zaczęły piszczeć. Chłopaki bili brawo, a ja się popłakałam. Byłam szczęśliwa. Wojtek wyciągnął z pudełeczka pierścionek i włożył mi na palec.
Wtuliłam się w niego i płakałam jeszcze bardziej.
- Kocham cię.- usłyszałam.
- Ja ciebie też.- odparłam.
- Gorzko, gorzko, gorzko....- krzyki reszty roznosiły się za nami.
Długo nie czekali. Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam wszystkie uczucia, które były skierowane do mnie. Miłość, właśnie to teraz było pomiędzy nami. Siedzieliśmy na śniegu obdarowywując się namiętnymi pocałunkami.
- Aleksandra Szczęsna.- wyszeptał Wojtek i uśmiechnął się.
~*~
Ale ja słodzę te rozdziały xd masakra xd, no ale musicie to wytrzymać ;p podoba się ? ;**


środa, 5 grudnia 2012

Rozdział 23.

Ruszyłam do pokoju z dziesięcioma torbami. Usiadłam na podłodze, a rzeczy położyłam obok siebie.
- No i tu kończy się mój zapał do rozpakowywania.- mruknęłam pod nosem.
- To może coś zjemy?- usłyszałam za soba znajomy głos.
- Chcesz żebym zawału dostała?- zaśmiałam się.
- No pewnie, ze tak.- odparł z sarkazmem.
- A co do twojej propozycji to bardzo chętnie. Możesz już iść do kuchni i robić kolację, a ja postaram się to- wskazałam na zakupy- ogarnąć.
- Liczyłem, że ty coś przygotujesz. No trudno, to lece.- oznajmił.
- Nie ma tak dobrze kochanie, ktos musi to rozpakować.- stwierdziłam.- i niestety tym kimś jestem ja.- dodałam, kiedy Wojtek wyszedł.
Udało mi się rozpakować dwie torby i przeszkodzie mi telefon.
- No hej Paula.- przywitałam się.
- Hej kochana i jak tam?
- Akurat jestem w trakcie rozpakowywania się, a u was co słychać? Jesteście juz w Polsce?
- Tak, siedzimy teraz u Domi, właśnie! macie od wszystkich pozdrowienia.- powiedziała.
- Dziękujemy i nawzajem...
Na rozmowie z dziewczynami, które po kilku minutach dołączyły się, zeszłą mi godzina. Zaczęłam się zastanawiać co Wojtek tak długo robi w tej kuchni.
- Dobra kończę, bo mi Wojtek w kuchni zniknął.- zaśmiałam się.
- To nie przeszkadzamy. Miłego pobytu.- wtrąciła Aga.
- I powiedz mojemu braciszkowi, ze jak zawali mecz to go uduszę chyba.- zażartowała Domi.
- Spoko przekażę. Paa.- rozłączyłam się.
Schowałam telefon do kieszeni i udałam się do kuchni. Akurat kiedy byłam w salonie Wojtek odbierał pizzę od dostawcy.
- I wszystko jasne.- zaśmiałam się.
- Że co?- zdziwił się.
- Nic kochanie.- oznajmiłam z ironią.
- Masz pozdrowienia od Pauli, Agi, Domi, Kuby, Damiena, Sebastiana i Piszcza.- wyliczałam.- a właśnie jest też wiadomość od twojej siostry.
- Aż się boję.- powiedział.
- Powiedziała, żebym przekazała ci, cytuję: Powiedz mojemu braciszkowi, że jak zawali mecz to go uduszę chyba.- oznajmiłam.
- Jak zawsze milutka.- zaśmiał się.

#Dominika.
- Nie obrazicie się, jeśli skoczę na cmentarz?- zapytałam niepewnie.
- Jasne, ze nie kochana.- odarła łagodnie Aga.
- To udanej zabawy.- uśmiechnęłam się i odłączyłam od grupy.
- Poczekaj! Pójdę z tobą.- zaoferował Kuba.
- Skoro chcesz.
Pożegnał się z resztą i ruszył w moja stronę. Złapał moja dłoń i razem ruszyliśmy w stronę cmentarza. Kilka minut później byliśmy na miejscu. Od razu znalazłam grób mamy. Bardzo lubiłam tu siedzieć i po prostu myśleć. Na nagrobku był jej ulubiony cytat. "I jedno wiemy i nic się nie zmienia. Śmierć chroni od miłości, miłość od śmierci". Usiedliśmy na małej ławeczce.
- Świetnie sobie z tym radzisz.- odezwał się Kuba.
- Tak sądzisz?- zdziwiłam się.
- JA to wiem kochanie.- uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
- Myślę, ze mama bardzo by cie polubiła.- wypaliłam.
- Moze.
- Na pewno, bo jesteś wspaniałym chłopakiem. Kocham cię.- powiedziałam niepewnie.
Od kilku lat jedynymi osobami, które usłyszały ode mnie słowa Kocham cie, byli rodzice i rodzeństwo. Zresztą tylko rodzina mogła to usłyszeć, żaden poprzedni chłopak nie doczekał się tego. Co z tego, ze oni mówili mi to bez przerwy? To nic nie znaczyło, bo ja nie czułam tego samego.
- Też cie kocham myszko.
Wtuliłam się w Błaszczykowskiego i łzy zaczęły wolno spływać mi po policzkach. Było mi szkoda, ze mama nie będzie miała okazji poznać Kuby, może na niego krzyknąć, ale widocznie tak miało być. Najważniejsze, ze on jest tu ze mną. Wiem, ze mama czuwa nad nami i, że wie jak bardzo za nią tęsknię i ja kocham.
Podniosłam lekko głowę i zaczęłam bawić się pierścionkiem, który tata podarował mi przed pogrzebem. Uśmiechnęłam się smutno i spojrzałam na grób.
- Kocham cię mamo.- powiedziałam.
- Ona też cie kocha pamiętaj o tym.- dodał Kuba.
- Wiem.- uśmiechnęłam się do niego.
Siedzieliśmy tam jeszcze około godziny. Później zaczęło robić się zimno, więc postanowiliśmy wrócić do domu.
- Co powiesz na kino jutro wieczorem?- zaproponował chłopak.
- Czemu nie.- odparłam.
- To wpadnę po ciebie około 20:00, moze być?
- To nie wchodzisz ze mna na górę? Mówiłeś, ze wpadniesz później.- uśmiechnęłam się.
- Spędziliśmy razem prawie cały tydzień jeszcze nie masz mnie dość?
- Ciebie? W żadnym wypadku! A teraz zapraszam na górę panie Błaszczykowski.- zaśmiałam się.
Spojrzał na mnie zadziornie i już po chwili unosiłam się nad ziemią.
- Wariat.- mruknęłam ze śmiechem.
- Ale twój.- dodał i dostałam namiętnego buziaka.
Kilka minut później staliśmy przed drzwiami mojego domu.
- Możesz mnie juz postawić.- oznajmiłam.- Musze otworzyć.- wyciągnęłam klucze.
- Ja nie przeszkadzam otwieraj.- powiedział jak gdyby nigdy nic.
Zaśmiałam się pod nosem i dalej trzymana przez chłopaka otworzyłam drzwi. Nagle blondyn zaczął nucić marsz weselny i wniósł mnie do środka.
- hahaha, ty jesteś nienormalny.- oznajmiłam.
- To przez ciebie oszalałem.
- awww, to było słodkie.- powiedziałam i pocałowałam go.
- To jak, noc poślubna czy miesiąc miodowy?- zapytał śmiejąc się.
- Hmmm, obie propozycje bardzo kuszące, ale biorę miesiąc miodowy.
- To gdzie się wybieramy? Majorka, Hawaje, Karaiby...- zaczął sypać propozycjami.
- A co powiesz na sypialnię? Jestem zmęczona. Jutro pomyślimy dalej.- zaproponowałam.
- Też może być. Kierunek sypialnia.- zaśmiał się i ruszył do pokoju ze mną na rękach.
###
Wiem, wiem krótki, ale na spontanie przyszedł mi pomysł, więc napisałam xd moze chociaż trochę wam się spodoba : P


sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 22.

#Agnieszka.
- No, ale skąd mogliśmy wiedzieć, ze on tam będzie?
- Nie wiem Seba, ale przynajmniej mogłeś nie robić zadymy.- zaśmiałam się.
- Oj tam, przecież nic takiego nie zrobiłem.
- Tak? To dlaczego wyrzucili nas z lodowiska?- zapytałam unosząc brwi.
- Dobra, już dobra.
Kiedy wpadłam na tego chłopaka, którym okazał się oczywiście Milik, od razu zjawił się Sebastian i zaczęła się zadyma. Na początku tylko rozmawiali, ale w końcu Boenisch stracił cierpliwość i przyfasolił młodszemu koledze. Rozpętała się bójka i wyrzucili nas z lodowiska. milutko.
- To gdzie idziemy?
- Hmm, a co moja kochana dziewczyna powie na kino?
- chętnie.

Mój łeb! Z taką cudowną myślą powitałam nowy dzień. Wczoraj po kinie poszliśmy z Sebastianem do klubu. Chyba trochę za dużo wypiłam, ale to szczegół.
Leniwie wstałam z łóżka i sprawdziłam godzinę.
- Nie jest tak źle. Dopiero dwunasta.- zaśmiałam się pod nosem i ruszyłam po jakieś ciuchy.
Godzinę później byłam ubrana i gotowa na kolejny dzień.
- O w dupe! Paula dzisiaj wraca!- wydarłam się.
Pasowałoby posprzątać. No. Trudno, najwyżej powita ją artystyczny nieład. Z taką myślą wyszłam z domu i udałam się w kierunku domu Domi.
- Hej. Nie chcę być niemiła, ale wyglądasz jakbyś cała noc przesiedziała w barze.- zaśmiała się przyjaciółka.
- eee, wcale tak nie było.- odpowiedziałam z ironią.
- To widzę, że związek z Sebastianem kwitnie.- poruszała brwiami.
- weź się już zamknij.- zaśmiałam się i walnęłam ją w ramię.
- Nie będę wam przeszkadzał. Wpadnę później kochanie.- nagle z pokoju Domi wyłonił się Kuba.
Spojrzałam pytająco na dziewczynę, ale ona tylko się uśmiechnęła.
- Czy ja o czymś nie wiem?- zapytałam śmiejąc się.
- Jestem już duża, nie musisz o wszystkim wiedzieć.- odparła.
- Oj chłopaku, zmieniasz ją.- zwróciłam się do blondyna.
- A to źle?- zamyślił się.
- Mi pasuje.- wtrąciła Domi i pożegnała Kubę buziakiem.
- No, no, no.- podsumowałam.
Usłyszałam tylko śmiech przyjaciółki.
- To jak bierzemy się do roboty co nie?- zapytała.
Kiwnęłam potwierdzająco głową i zabrałyśmy się do pracy.

#Paulina
- Ile mamy jeszcze do wylotu?- zapytałam.
- Jakieś dwie godziny.- odparł.
- Już nie mogę się doczekać, aż wszystkich zobaczę.- uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Aż tak źle ci tu ze mną było?- zaśmiał się.
- Nic takiego nie powiedziałam kochanie.

- Prosimy zapiąć pasy. Podchodzimy do lądowania.- usłyszałam głos stewardessy.
Wylądowaliśmy i prawie godzinę później byliśmy w drodze do mnie. Kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam w środku artystyczny nieład, zapewne, wykonany przez Agnieszkę.
- Łał.- odezwał się Damien.
- Witaj w mojej codzienności.- zaśmiałam się.
Zostawiliśmy rzeczy i ruszyliśmy na umówione spotkanie do Domi. Bez pukania otworzyłam drzwi. Weszliśmy do środka. W salonie siedzieli wszyscy, no prawie, nie było  Wojtka i Oli.
- Paula!- wdarła się Domi, gdy mnie zobaczyła.
- Damien!- krzyknęli Piszczu i Kuba.
Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy opowiadać o wyjeździe.
- Ale mówię wam bardzo poważnie, ze Damien był strasznie uroczym bobasem.- uśmiechnęłam się.
- Przestań już!- zaśmiał się.
Streściłam, najbardziej jak się dało, cały pobyt w rodzinnej miejscowości mojego chłopaka i przyjaciele zaczęli opowiadać, co się u nich działo. Podzieliliśmy się na dwie grupy. W jednaj byłam ja, Domi i Aga, a w drugiej Damien, Piszczu, Seba i Kuba.
- A macie jakieś wieści od Olki?- zapytałam.
- Zanim przyszliście przysłała mi bardzo rozwiniętego smsa.- oznajmiła Aga.
- Co napisała?- zaciekawiłam się.
- 69.- oznajmiła siostra.
- I wszystko jasne.- zaśmiała się Domi.

- A moze przejdziemy się na spacer?- zaprponowałam całemu zbiorowisku.
- Dla mnie może być.- odezwała się Aga.
- Okej, to ustalone. Dajcie mi tylko minutę, żebym się przebrała.- oznajmiła Domi.
Poszła do pokoju i po chwili wróciła cieplej ubrana.
Wyszliśmy, akurat kiedy zaczął padać śnieg. Szliśmy ulicami miasta. Jak na godzinę 20:00 nie było aż tak zimno. No chyba, ze to dlatego, iż Damien szedł obok.

#Ola.
Dziwie się, że dałam się namówić na taki nie planowany wyjazd, ale nie żałuję. Jestem na zakupach z chłopakiem, którego kocham i właśnie przez kilka dni będziemy mieli wolny cały dom. To będzie coś.
- Nogi mnie już bolą.- zaśmiałam się.
- To kończymy?
- Nie ma mowy. Jest jeszcze druga połowa.- zauważyłam.
- Możemy tutaj wpaść jeszcze jutro.- zaśmiał się.
- Też racja. To jutro przy okazji poszukamy prezentów dla reszty..
- a wieczorem romantyczna kolacja.- dokończył za mnie.
- Brzmi ciekawie kochanie.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
Na szczęście od domu Wojtka nie było daleko do centrum handlowego, więc wróciliśmy na nogach.
- Padam na twarz.- oznajmił chłopak rozsiadając się wygodnie w fotelu.
- Ja tam padam na cycki.- powiedziałam i dosłownie padłam na kanapę.
Śmiech Wojtka wypełnił cały salon.
- Co cię tak bawi?- zapytałam.
- Głupie pytanie.- odparł ze śmiechem.
- Racja przecież wiem, że jestem zajebista i  nie musisz mi tego uświadamiać.- powiedziałam i podniosłam się.- Idę rozpakować torby, jak coś.
###
Dobra, nie miałam kompletnie weny na ten rozdział dlatego taki nijaki i trochę krótki xd