poniedziałek, 17 września 2012

Rozdział 4.

Okej... Jakoś damy radę. No chyba, ze by nie... Podeszłyśmy z dziewczynami obok i zaczęła się zabawa.
- Skoro oglądaliście mecz, to powinniście wiedzieć ile było goli.- zaczął trener.
- No jasne że wiemy, było...- zaczął Wojtek.
Spojrzał na ans, a my wymyślałyśmy sposób, żeby im jakoś pomóc. Zaczęłyśmy jakoś inscenizować wynik i co najlepsze udało się.
- 3:2 !- prawie krzyknął Wojtek.
- Okej. A kto strzelił pierwszego gola i w której minucie?
Paula zaczęła skakać za trenerem, kiedy chłopcy powiedzieli osobę, Olka kazała mi i Pauli ustawić się tyłem. Z tego, co się później dowiedziałam, zakryła 0 na koszulce Majdy i wyszła z tego minuta, w której strzeliła bramkę. Znowu się udało, oby tak dalej. Później trener zapytał kto strzelił kolejną bramkę, czy ktoś schodził z boiska, czy koś dostał żółtą lub czerwoną kartkę.
- Ostatnie pytanie. Kto strzelał karnego i czy trafił.
Zaczęłam skakać i pokazywać, ze trafiłam, ale akurat mój kochany braciszek nie patrzył. No ja go chyba zabiję!
- Dominika strzelała i trafiła.- odezwał się Błaszczykowski.
- TAAAAK! JESTEM BOSKA!- krzyknęłam.
Wszyscy się na mnie spojrzeli. Zaczerwieniłam się i udałam, ze wyrzucam z rąk jakiegoś owada.
- Głupia mucha, ale już ją zabiłam.- odparłam jak gdyby nigdy nic.- to jak teraz trening?
- Tak. To wiecie dobieracie się odpowiednio w pary i chłopaki dają wam niezbędne rady, a za godzinę gracie przeciwko sobie.- zapowiedział Jarek.
- Ołkej.- odparłyśmy równo.
Dobrze, ze hala jest duża, bo nie wiem jak byśmy się pomieścili. W razie czego są jeszcze  dwa boiska na dworze, ale jakoś nie uśmiecha mi się tam wychodzić, w końcu mamy prawie połowę listopada. heloooł. Po kilku minutach już myślałam, ze padnę. Dlaczego? Mój braciszek wyciągnął Olę na dwór i tam sobie ćwiczyli, później przykład z nich wzięła Aga i Seba. Jak kto woli. Ja za nic w świecie tam nie wyjdę.
- To co idziemy też? Będziemy mieli wolne całe boisko, czyli więcej miejsca.- zaproponował Kuba.
- Jasne. A moze wyścig?
Czy ja mówiłam, ze za nic na świecie tam nie wyjdę? To jest wyjątek i ten wyjątek właśnie mnie wyścignął.
- Nie ciesz się tak! Następnym razem będę pierwsza.- oznajmiłam.
- Pewnie pewnie.
- Zobaczysz.
Wyszło tak, ze rady co do gry, Kuba udzielał mi około 25 minut. Zawsze spoko.
- Jeju, ja zaraz zamarznę! mozemy wracać?- zapytałam kilka minut przed końcem.
- Wyścig wyczuwam.- zaśmiał się.
- A żebyś wiedział.- odparłam.
FUCK! Kolejny raz przegrałam. Czemu on tak szybko biega?!
- Czy mi się wydaje, czy miałaś mnie pokonać?- zapytał retorycznie
- I pokonam!- powiedziałaam pewnie.- kiedyś...

#Paula.
Siedziałam z Damienem na hali i ćwiczyliśmy podania, jakieś sztuczki etc. Dziewczyny mnie zostawiły i poleciały na dwór. Ja na szczęście nie musiałam. Po niecałej godzinie zrobiliśmy przerwę i zaczęliśmy sobie rozmawiać. Bliżej się poznaliśmy. Chłopaki na razie mają wolne i będą siedzieć u Wojtka lub Kuby. Cos mi się zdaje, ze często będziemy się spotykać, szczególnie ze względu na Olkę.
- Moze przejdziemy się... na gorącą... czekoladę, po treningu?- zapytał Perquis.
Spojrzałam na niego zmieszana, bo to do mnie za bardzo nie dotarło...
- cała paczką...- dodał zakłopotany.
- eee, jasne. Czemu nie.- odparłam "na luzie".
###
Jeej, mamy kolejny ^^ Coś się zaczyna ;p

2 komentarze:

  1. OMG, dziewczyno, jak ja cię kocham, ty sobie tego nawet nie wyobrażasz <3 <3 <3 wielbię <3
    Kakao.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle świetnie ;*
    coś się święci ;P
    next szybciutko <3

    OdpowiedzUsuń