- Pasowałoby się w końcu położyć spać.- zaśmiałam się,
- Oj tam, jest dopiero przed piątą. Nie opłaca się.
- Wiem o co ci chodzi kochany.- oznajmiłam.
- To na co jeszcze czekamy?- ożywił się.
- Proszę cię! Wystarczą mi poprzednie dwa razy.
- Kochanie. Seksu nigdy za wiele. Wręcz przeciwnie! To jest dobre dla zdrowia.- próbował mnie przekonać.
Pocałowałam go i zaczęłam się śmiać. Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki.
- O! Prysznic we dwoje też mi pasuje.- powiedział i chwilę później był przy mnie.
- Nigdy więcej nie biorę z tobą prysznica. Cała łazienka jest zalana.- śmiałam się.
- To moja łazienka, więc się nie przejmuj.- rzekł.
- To zmienia postać rzeczy.
- Jesteśmy odświeżeni. To wracamy do łózka?- poruszał znacząco brwiami.
- Jesteś niemożliwy.
- Po prostu chcę się tobą nacieszyć. Jutro o tej godzinie będę już daleko od ciebie.- uśmiechnął się słodko.
- To i tak mnie nie przekonuje. Nie wiem jak dałam się namówić na tam te trzy razy.- zaśmiałam się.
Jakoś udało mi się przekonać Sebę, że za dużo seksu też może zaszkodzić. Z barku sensownego zajęcia zabraliśmy się za robienie śniadania. Naszykowaliśmy wszystkie potrzebne produkty do zrobienia najprostszych naleśników. Oczywiście nie obeszło się bez bitwy na mąkę.
- Niedawno się myłam, a teraz mam mąkę nawet pod pachami.- oznajmiłam brunetowi.
- Do twarzy ci w tej mącę.- zaśmiał się.
- Ale mi komplement walnąłeś.- odparłam.
- Polecam się na przyszłość.
Po dwóch godzinach naleśniki były gotowe. Wszystkie zniknęły w ciągu niecałych dziesięciu minut.
- Czuję się jakbym była w ciąży.- stwierdziłam.
- A może postaramy się o jakichś potomków?- zaśmiał się.
- Hola hola. Zwolnij szaleńcze! Na razie nie śpieszno mi do wstawania kilkanaście razy w nocy. Poza tym jeszcze nie zamierzam kończyć z piłką.- oświadczyłam mu.
- Ale jesteś pewna? Fajnie by było jakby teraz takie malutkie dziewczynki tu biegały.- rozmarzył się.
- Pogadamy o tym kiedy indziej, Jeszcze mamy czas.
- Ale przemyśl to, jak mnie nie będzie.- puścił mi oczko.
- Nie wiem jak wytrzymam bez ciebie miesiąc.- zasmuciłam się.
- Dasz radę. Wracam dziesiątego marca i zostaję z tobą, tyle i się tylko da.- podszedł i przytulił mnie.
Do trzynastej czas zleciał jak z bicza strzelił. Później postanowiliśmy wybrać się na spacer. Założyłam coś na siebie, zrobiłam lekki makijaż i wyszliśmy.
#Paulina.
Siedziałam na łóżku i czekając aż mój książę się obudzi myślałam sobie o przyszłości. Jak to wszystko będzie? Przecież Damien będzie musiał kiedyś wyjechać. Nie będzie go długo. Domi, może przeprowadzi się z Kubą do Dortmundu. Ola pewnie też się wyprowadzi. W końcu będą po ślubie, na pewno razem zamieszkają. Aga też coś ostatnio mówiła, że myśli nad przeprowadzką z Sebastianem. A ja? Ja nie chcę stąd wyjeżdżać. Dopóki gramy razem będziemy razem. Nasz cel. I tego muszę się trzymać. Wszystko się później samo ułoży. Miejmy nadzieję, że na dobre dla nas.
Nagle poczułam, dotyk na ramieniu. Przetarłam mokre oczy i odwróciłam się do blondyna.
- Coś się stało?- zapytał.
- Nie, tak sobie myślałam jak to wszystko będzie. Ale nie ma się co zamartwiać.- uśmiechnęłam się.- To jak śniadanie?
- Chętnie.- odparł.
Wstałam z łóżka i poszłam się przebrać. Później skierowaliśmy się do kuchni.
- Płatki czy kanapki?- zapytałam.
- Jak dla mnie płatki.
Po śniadaniu rozsiedliśmy się na kanapie i zaczął się maraton filmowy, który miał trwać do dwudziestej. Później byliśmy umówieni cała paczką, zeby pożegnać się z Kubą i Sebą.
- A ty nie musisz wyjeżdżać?
- Mam wolne do końca marca.- uśmiechnął się.
- To rozumiem, że będziesz przychodził na nasze mecze?- stwierdziłam.
- No raczej, że tak. Nie mógłbym tego przegapić.- zaśmiał się.
- Wiesz, ze cię kocham?
- Wiem i ja ciebie też bardzo kocham.- powiedział i pocałował mnie w czoło. Filmy leciały, a my dalej pogrążaliśmy się w rozmowie.
#Dominika.
- To jak zabierasz się ze mną?- zapytał Kuba w trakcie pakowania.
- Chciałabym, ale od jutra zaczynamy treningi. Nie mogę teraz wyjechać.- odparłam.- Poza tym nie chcę się rozstawać z dziewczynami.- przyznałam.
Jego twarz zrobiła się smutna. Nie mówiąc nic wrócił do pakowania.
- Kuba. To nie jest tak, ze nie chcę z tobą tam lecieć.- zaczęłam się tłumaczyć.
Podeszłam bliżej niego. Zamknęłam walizkę i złapałam go za rękę.
- Wręcz przeciwnie. Nawet nie wiesz jakbym chciała, ale nie mogę tego wszystkiego zostawić. Nie myśl sobie nawet, że mi na tobie nie zależy czy coś w tym rodzaju. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Gdyby nic mnie tu nie trzymało, sama bym ci się wpakowała do walizki.- zaśmiałam się lekko.- Kocham cie i mam nadzieję, że to wiesz.- przytuliłam go.
- Wiem, ale myśl że będziesz tak daleko sprawia, ze wcale nie chce mi się tam lecieć.- oznajmił.
- Mnie pociesza fakt, że nie będziesz tam aż tak długo.- uśmiechnęłam się
- Mnie pocieszyłoby, gdybyś była obok.- oznajmił.
Zaśmiałam się i mocno go przytuliłam. Godzinę później Kuba był spakowany.
- Na pewno wszystko masz?- zapytałam.
- Nie! Jeszcze jedna rzecz. Najważniejsza.- oznajmił.
Podbiegł do mnie i podniósł. Chwilę później leżałam w
walizce.
- Teraz już mam wszystko.- uśmiechnął się.
Zaśmiałam się pod nosem i wyszłam z walizki. Podeszłam do
niego i pocałowałam.
- To co? Robimy obiad czy zamawiamy pizzę?
- Żeby nie tracić czasu możemy coś zamówić.- stwierdził.
Właśnie wybierałam numer do pizzerii, gdy zadzwonił mi telefon.
- No co jest?
- Domi musisz nam pomóc! Nie możemy z Wojtkiem wybrać dla niego garnituru. Proszę przyjdź!- zapiszczała mi Ola.
- Teraz? Chciałam trochę czasu spędzić z Kubą. Jutro z samego rana wyjeżdża...
- No wiem, ale proszę to zajmie tylko godzinkę. Weź go ze sobą. No nie daj się prosić..
- Przyjdziemy.- odparł Kuba, kiedy zabrał mi telefon.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Uśmiechnął się i oddał mi telefon.
- Nie patrz tak na mnie- zaśmiał się.- Pomożemy twojemu braciszkowi, a później na resztę dnia zaszyjemy się tutaj i będziemy siedzieli tylko we dwoje.
- Niech ci będzie. To idę się cieplej ubrać.- pocałowałam go w policzek i poszłam do pokoju.
Kilka dni temu przyniosłam do niego trochę swoich rzeczy, bo i tak ciągle u niego siedziałam.
Dziesięć minut później wróciłam w grubszym stroju. Założyłam kurtkę i wyszliśmy.
pytania -> http://ask.fm/poozytywnaa
Właśnie wybierałam numer do pizzerii, gdy zadzwonił mi telefon.
- No co jest?
- Domi musisz nam pomóc! Nie możemy z Wojtkiem wybrać dla niego garnituru. Proszę przyjdź!- zapiszczała mi Ola.
- Teraz? Chciałam trochę czasu spędzić z Kubą. Jutro z samego rana wyjeżdża...
- No wiem, ale proszę to zajmie tylko godzinkę. Weź go ze sobą. No nie daj się prosić..
- Przyjdziemy.- odparł Kuba, kiedy zabrał mi telefon.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Uśmiechnął się i oddał mi telefon.
- Nie patrz tak na mnie- zaśmiał się.- Pomożemy twojemu braciszkowi, a później na resztę dnia zaszyjemy się tutaj i będziemy siedzieli tylko we dwoje.
- Niech ci będzie. To idę się cieplej ubrać.- pocałowałam go w policzek i poszłam do pokoju.
Kilka dni temu przyniosłam do niego trochę swoich rzeczy, bo i tak ciągle u niego siedziałam.
Dziesięć minut później wróciłam w grubszym stroju. Założyłam kurtkę i wyszliśmy.
~*~
Miałam dodać ten rozdział jakoś we wtorek lub środę, ale nie miałam internetu, przez mini remont :P Mam nadzieje, ze się spodoba :**pytania -> http://ask.fm/poozytywnaa
JEJKU, TERAZ ZROBIŁO SIE TAK SMUTNO ; (((( ALE I TAK ŚWIETNIE <3 CZEKAM NA WIĘCEJ OCZYWIŚCIE :D
OdpowiedzUsuńświetne czekam na nexta ;* i zapraszam do mnie http://borussiamojswiat.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń