- Znowu?! Już mam dość!- narzekał mój brat.
- Wytrzymasz. Zostały tylko dwa.- uspokajała go Ola.
Mrucząc coś pod nosem z powrotem wszedł do przymierzalni.
- Już nie mogę się doczekać waszego ślubu.- uśmiechnęłam się.
- No, ja też.- przyznała.- A ty kiedy się za Dominikę weźmiesz?- zaśmiała się patrząc na Kubę.
- Nie mogę wam powiedzieć, nie będzie zaskoczenia.- odparł tajemniczo.
Na moje policzki wdarł się rumieniec. Na szczęście Wojtek w porę wyszedł przebrany.
- Powiedzcie proszę, ze ten jest okej!
- Nooo.- zaśmiałam się.- ujdzie w tłumie.- puściłam oczko do Oli.
- Masz rację. Taki przeciętny...
- No proszę was!
Zaczęłyśmy się śmiać. Oboje patrzyli na nas jak na idiotki. Dopadła mnie głupawka i prawie zleciałam, z kolan Kuby. Na szczęście w ostatniej chwili mnie przytrzymał.
- Żartujemy. Jest idealny!- prawie krzyknęłam.
- Bierzemy!- potwierdziła narzeczona mojego brata.
Wojtek odetchnął z ulgą i poszedł ubrać się w normalne ciuchy. Po dziesięciu minutach zadowolony wychodził ze sklepu.
- Mam nadzieję, ze pomogłam.- uśmiechnęłam się do Oli.
- Tak i to jeszcze jak! Gdyby nie wy to pewnie do późna byśmy tu siedzieli.- odparła.
Umówiłam się z Olą, że wpadnie z Wojtkiem chwilę wcześniej do Kuby, zeby trochę pomóc w przygotowaniach do naszego spotkania.
- Nawet udało nam się wyrobić w czasie.- powiedziałam, gdy weszliśmy do domu.
- No widzisz.- zaśmiał się.- To co robimy?
- Hmmmm... Moglibyśmy wybrać się na spacer, ale za zimno.- stwierdziłam.
- To moze po prostu posiedzimy razem pod kocem przy gorącej czekoladzie?- podrzucił pomysł.
- O tak! To jest idealne rozwiązanie. To idź po jakiś koc, a ja zrobię czekoladę.- zarządziłam.
Po niespełna dziesięciu minutach siedzieliśmy pod kocem.
- I pomyśleć, że od jura nie będzie miał mnie kto grzać.- powiedziałam udając smutek.
- Oj biedactwo moje. To muszę cię pożądanie wygrzać.- uśmiechnął się.
Przysunełąm się bliżej niego i wtuliłam. Mogłabym tak siedzieć do końca świata i o jeden dzień dłużej. Oczywiście musiałam zacząć płakać, ale przywykłam. Od śmierci mamy zrobiłam się strasznie wrażliwa. Tęsknię za tamtą sobą. Pełną życia i nie przejmującą się żadnym problemem, bo przecież "Życie jest za krótkie na smutki".
Upiłam ostatni łyk, już nie gorącej, czekolady. Jeszcze bardziej opatuliłam się kocem. Przeszedł mnie dreszcz, kiedy Kuba mocniej mnie przytulił.
- No hej.- przywitałam się z Olą.
- To jak, zabieramy się za przygotowanie imprezy?- zaśmiał się Kuba
- Jasne.- odparłam.
- Chwila!- wtrącił się Wojtek.- Najpierw chcieliśmy z Olą wręczyć wam oficjalne zaproszenia na nasz ślub.- oznajmił.
Ola podeszłą do torby i wyciągnęła jedno z nich.
- Proszę, to dla was.- uśmiechnęła się.
- Dziękujemy.- odwzajemniłam gest.- Nadal nie mogę uwierzyć, ze wy się pobieracie. To do mnie nie dociera.
- Przyzwyczajaj się siostra!
Po godzinie zjawiła się reszta naszej paczki. Narzeczeni wręczyli im zaproszenia i wszystko się zaczęło.
- To życzę powodzenia w meczach.- uśmiechnęłam się do Seby.
- Nie dziękuję.- odparł.
Pogadałam z nim jeszcze chwilę, ale i tak wróciłam do Kuby. Nie chciałam, zeby wyjeżdżał.
- Zgarniam cie na chwilę!- zawołała do mnie Paula.
Odeszłam od Błaszczykowskiego i podeszłam do przyjaciółki.
- Jeny! Jak ja dawno z toba nie gadałam!- krzyknęła.
- Co racja to racja. Trzeba to jakoś nadrobić.- zaśmiałam się.- Jak tam u Perquisów?- uniosłam brew.
- U nas świetnie.- uśmiechnełą się.- A u Błaszczykowskich co słychać?
- Nie licząc, ze za dziesięć godzin zostanę pozbawiona chłopaka na dwa tygodnie, to świetnie.- odparłam.
- Wytrzymasz. Od jutra treningi, więc nawet za bardzo nie mielibyście czasu dla siebie.- oświeciła mnie.
- No tak. też prawda. A Damien się nigdzie nie wybiera?
- Z tego co wiem, to opuści mnie dopiero pod koniec marca.
- Szczęściara.
- A żebyś wiedziała.- zaśmiała się.
W końcu Perquis porwał mi przyjaciółkę i zostałam sama. Na szczęście nie na długo, bo po chwili znalazła się przy mnie Aga.
- To co siedzimy w tym razem?
- No niestety. Jakoś damy radę.- powiedziała.
- Musimy.- zgodziłam się.
- A tak właściwie to kiedy mamy najbliższy mecz?
- Nie wiem. Jarek nic mi nie mówił. Pewnie dowiemy się jutro.
Kilkanaście minut przed północą wszyscy zebraliśmy się, żeby pożegnać Sebastiana, który o wpół do pierwszej miał samolot.
- A może odprowadzimy cię na lotnisko?- zaproponowała Paula.
- Jeśli chcecie.- usmiechnał się.
Ustaliliśmy, ze Kuba zostaje, bo musi się wyspać. Mimo jego licznych protestów, w końcu udało mi się go przekonać, ze to dobre wyjście. Pożegnał się z kumplem i wyszliśmy.
Na lotnisku żwawo "rozstaliśmy" się z Boenischem. Oczywiście dlatego, ze Aga potrzebowała mnóstwo czasu, zeby odkleić się od chłopaka. Kiedy jej się udało zapłakana wróciła do nas i pomachała mu.
- Kocham cie mała.- uśmiechnął się do niej.
- Ja ciebie też.- odparła przez łzy.
- Już, spokojnie. Niedługo się zobaczycie.- pocieszałyśmy ją.
W drodze do domów, wszyscy zaoferowali, ze przyjdą po nas, kiedy Kuba będzie wylatywał. Z uśmiechem zgodziłam się.
Wróciłam do domu Błaszcza i nie tracąc czasu przebrałam się w piżamę. Najciszej jak umiałam weszłam do łóżka i, nastawiając wcześniej budzik, przytuliłam chłopaka.
Nagle poczułam rękę na talii.
- Myślałam, że śpisz.- szepnęłam.
- Bez ciebie trudno było mi zasnąć.- uśmiechnął się.
- To kochany musisz się przyzwyczaić do zasypiania beze mnie.- zaśmiałam się.
- Wiem, ale to będzie trudne.- przyznał.
Pocałowałam go i wygodnie ułożyłam głowę na torsie chłopaka.
- Dobranoc.- powiedziałam.
- Kolorowych.
Obudził mnie dźwięk budzika. Przetarłam oczy i niechętnie wstałam. Postanowiłam na razie nie budzić Kuby. Przebrałam się i poszłam do kuchni zrobić jakieś śniadanie. Kiedy tosty się grzały wróciłam na górę, zeby pomóc mu wstać.
- Kuba. Wstawaj. Śniadanie czeka.- mówiłam, ale nie reagował.
Pochyliłam się nad nim i zaczęłam całować. Od razu się zerwał. W efekcie wylądowałam na nim, nie mając szansy się wydostać.
- Pora wstawać kochany, śniadanie ci stygnie.- uśmiechnęłam się.
- Najwyżej będzie zimne.- zaśmiał się i znów mnie pocałował.
Kątem oka spojrzałam na zegarek. Piąta zero zero.
- No już wstawaj. Masz pół godziny, zeby się naszykować. Później przyjdzie reszta i jedziemy na lotnisko.
- Pięć minut. proooszę.
- Nie ma zadnych pięciu minut. Zbieraj się z łóżka albo sama cię ściągnę.- zaśmiałam się.
Spojrzał na mnie z rozbawieniem.
- No dobra, moze nie dam rady. Nie ważne, wstawaj.
Zaśmiał się pod nosem i w końcu zwlekł z łóżka.
O umówionej godzinie zjawili się przyjaciele i razem udaliśmy się na lotnisko. Tak samo jak kilka godzin temu Aga, tak teraz ja rozryczałam się kiedy Kuba miał odchodzić.
- Już nie mogę się doczekać kiedy wrócę.- zaśmiał się.- Nie płacz, bo się rozmyślę i nie polecę.
Uśmiechnęłam się i ostatni raz go przytuliłam. Pomachał nam i odszedł.
#Ola
Praktycznie cały dzisiejszy dzień spędziliśmy na wyjazdach do rodziny, zeby porozdawać zaproszenia. Zaraz po wylocie Kuby wróciliśmy do mnie. Przespaliśmy się do dziesiątej, ja poszłam na trening, a Wojtek odebrać zaproszenia. Kiedy wróciłam wyruszyliśmy. Trochę po dwudziestej byliśmy z powrotem w domu.
- Zapomniałabym. Muszę iść na pocztę i wysłać zaproszenie do kuzynki.
- A nie możemy podjechać jutro?- zdziwił się Wojtek.
- Do Hiszpanii chcesz jechać? Serio?- spojrzałam na niego spode łba.
- No dobra to zmienia postać rzeczy.- zaśmiał się.
Weszłam do sypialni i wyciągnęłam telefon. Wybrałam numer Gabi. Jakoś tak mnie naszło, zeby do niej zadzwonić. Ostatnio widziałyśmy się chyba dwa lata temu..
- Halo?- usłyszałam.
- Hej tu Ola.- uśmiechnęłam się do siebie.
- Hej mała! Co tam u ciebie słychać?! Stęskniłam się.- zaczęła paplać.
- U mnie jak na razie świetnie. Jestem zaręczona.- oznajmiłam
- Co?! To świetnie! Mam rozumieć, że jesteśmy z Gerardem zaproszeni?- zaśmiała się.
- Ma się rozumieć! Jak mogłabym was nie zaprosić! Zaraz idę na pocztę wysłać zaproszenie dla was.- oświadczyłam.
- To się cieszę, ja też mam dla ciebie newsa.- powiedziała podekscytowana.
- Zamieniam się w słuch.
- Będziesz ciocią!- wrzasnęła do słuchawki.
- Serio?! Nawet nie wiesz jak się cieszę!- pisnęłam.- Chłopczyk czy dziewczynka?
- Dwaj chłopcy.- odparła.
- Bliźniaki? Jeszcze lepiej. To tatuś będzie miał kogo uczyć w piłkę grać.- zaśmiałam się.
- Jest jeszcze jedna sprawa.- rzekła.- Moze nie powinnam tego robić przez telefon, ale muszę wiedzieć.- zaczęła.- Chciałam zapytać czy zostaniesz chrzestną.
- Jasne, ze tak!- ucieszyłam się.- A na kiedy masz termin?
- Za dwa tygodnie. A ślub kiedy?
- W połowie marca. Mam nadzieję, ze będziecie.
- Postaramy się. Nie mogłabym przegapić ślubu mojej najlepszej kuzynki.
- Nie słódź mi już tak. Bo się rumienię.- śmiałam się
Gadałyśmy jeszcze dobrą godzinę. W trakcie rozmowy wyszłam wysłać zaproszenie. Kiedy wróciłam Wojtek siedział przed telewizorem.
- Dobra ja kończę. Pozdrów Gerarda i do zobaczenia.
- Mam nadzieję. Paa.- rozłączyła się.
Usiadłam obok chłopaka.
- Co tam oglądasz?- zaciekawiłam się.
- Na razie nic. Aktualnie skaczę po kanałach.- oznajmił.- Nieźle się rozgadałyście.- zaśmiał się.
- Oj tam. Nie widziałam jej ponad dwa lata, trzebabyło nadrobić.- odparłam i przytuliłam go.
- Jestem wykończony dzisiejszym dniem.- oświadczył.
- Ja też. To idziemy spać? No przynajmniej poleżeć w łóżku.
- Z przyjemnością.
Wstaliśmy z kanapy i udaliśmy się do sypialni.
~*~
Trolololo :DA wiecie co wam powiem? Wymyśliłam dramat :D Może nie będzie jakiś straszny, ale przynajmniej nie będzie tak słodko :D Powinien się pojawić jakoś za 5 lub 6 rozdziałów :D Tak to sobie zaplanowałam xd mam nadzieję, ze mi wypali :P
Kolejne rozdziały mogą być trochę krótsze niż poprzednie, ale mam nadzieję, ze to was nie zniechęci do czytania :3
pytania -> http://ask.fm/poozytywnaa
no dawno mnie tu nie było, ale przeczytałam sobie wszystko od początku i... coraz bardziej mi się to podoba ;)
OdpowiedzUsuńnext szybciutko ;)
TAAAK!!!
OdpowiedzUsuńZGONZGONZGON!!! NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ ASDFGHJKL ♥
Oj. Jakie smutne pożegnania.. :(( no ja też niemogę sie doczekać ślubu Wojtka :D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. Czekam na dramat :)
Zapraszam.
http://jestes-calym-moim-swiatem.blogspot.com/