- Nigdy nie będę gotowa na pogrzeb własnej mamy.- uśmiechnęłam się smutno.
- Damy radę. Bo kto jak nie my?
Siedziałam w pokoju i oglądałam album ze zdjęciami z dzieciństwa. Gdyby ktoś mi powiedział wtedy, ze mojej mamy nie będzie na moim ślubie to zaśmiałabym mu się prosto w twarz. Teraz, sama nie wiem co mam ochotę zrobić. Chyba zaszyć się gdzieś i nie pokazywać się do końca świata. Bardzo mądry plan nie ma co...
- Mogę?- usłyszałam łagodny głos.
- Tata!- krzyknęłam i rzuciłam się na niego.
- Cześć skarbie.- pocałował mnie w czoło.- Jak się trzymasz?
- Teraz już lepiej.- odparłam.
Skierowaliśmy się na łóżko. Tata spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Co się stało?- zdziwiłam się.
- Nic, ale jesteś do niej strasznie podobna.- oznajmił.- Właśnie, mam coś dla ciebie.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Zaśmiał się lekko i wyciągnął z kieszeni kurtki małe pudełeczko.
- Mama prosiła, żebym ci to dał.- rzekł.
- Co to jest?- zapytałam biorąc od niego przedmiot.
- Otwórz.- posłuchałam.- To jest pierścionek zaręczynowy jej prababki. Nosiła go zawsze przy sobie. Chciała ci go dać w dniu twojego ślubu. Przechodził z pokolenia na pokolenie. Był dla twojej mamy bardzo ważny.- uśmiechnął się smutno.
Zebrało mi się na płacz i wcale nie zamierzałam tego kryć. Rozpłakałam się. Od razu założyłam go na palec i mocno wtuliłam się w ojca.
- Nie płacz kochanie.- pogłaskał mnie po włosach.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się smutno.
- Janek chciał z tobą porozmawiać.- oznajmił.
Ucieszyłam się na tą wiadomość. Dawno nie widziałam brata. Tata wyszedł a na jego miejscu zjawił się Janek.
- Hej mała- uśmiechnął się.
Przytuliłam się do brata i poleciały mi kolejne łzy. Tak dawno go nie widziałam, stęskniłam się za nim. Siedziałam tak wtulona w niego dobre 20 minut. Janek był jak moja druga mama. Zawsze wiedział jak mnie pocieszyć, gdy mamy nie było lub ona nie dała rady.
- Nie płacz, bo się rozmarzesz.- zaśmiał się.
- Dlatego się nie malowałam.- odparłam.
Odsunęłam się od niego i przetarłam mokre policzki.
- Wypiękniałaś siostra.- powiedział.
- Zabawny jesteś.
- Mówię serio. Błaszczykowski pewnie też tak uważa.- zaśmiał się.
- Wiesz, ze jesteśmy razem?- zainteresowałam się.
- Nie czytasz gazet? Wszędzie piszą o was, i o twoich przyjaciółkach.- oznajmił.
Rzeczywiście, ostatnio przestałam czytać gazety. Nawet nie włączam komputera. Przydaje mi się tylko telefon.
- A tata wie?- zapytałam.
- Nie, pomyślałem, ze pewnie sama będziesz chciała mu to powiedzieć. Więc nic nie mówiłem.
- Dzięki.
Po godzinie rozmowy postanowiliśmy zejść na dół.
- Co tu tak czarno?- zapytałam.
Wszyscy siedzieli poubierani w żałobną czerń. Ola, Aga i Paula w szczególności.
- Przecież mówiłam wam, ze mam nie chciała, żeby ktoś przychodził na czarno. Możecie się przebrać?- poprosiłam.
- Jasne.- odparli razem- To za godzinę tu wrócimy.- oznajmiła Paula.
Wszyscy wyszli a ja usiadłam na kanapie. Całą tą godzinę w domu panowała cisza. Dopiero kiedy przyjaciele zaczęli się zjawiać w domu zapanowała weselsza atmosfera.
Pierwsza przyszła Aga i Paula. Później Kuba, Sebastian i Damien, a na końcu Ola. Do pogrzebu mieliśmy jeszcze około godziny. Spojrzałam na Kubę. Chyba wiedział o co mi chodzi. Tak właśnie, postanowiłam przedstawić go tacie, w końcu i tak by się dowiedział, a wtedy pewnie byłby troszkę zły, ze mu nie powiedziałam.
- Tato, może już wiesz, a jeśli nie, to zaraz się dowiesz.- zwróciłam się do niego.- Ja i Kuba jesteśmy razem.- oznajmiłam nieśmiało.
- Jeśli jesteś szczeliwa, to bardzo się cieszę i życzę wam szczęścia. Przynajmniej jedna pozytywna wiadomość.
Spodziewałam się takiej reakcji. Mój tata zawsze na pierwszym miejscu stawiał szczęście najbliższych, więc dopóki będę szczęśliwa wszystko będzie okej.
Jak to na pogrzebach bywa, również tutaj panowała napięta i przede wszystkim smutna atmosfera. Zjechała się cała rodzina, najbliżsi przyjaciele i osoby, które po prostu znały mamę. Stałam tam jak zamrożona. Nie mogłam się poruszyć. Łzy płynęły mi po policzkach jak oszalałe. Kilka osób wypowiedziało się na temat mamy.
- Znałam ją od najmłodszych lat. Zawsze była szczęśliwą kobietą, nie miała żadnego wroga. Każdy ją szanował, lubił i podziwiał. Nie ważne co się stanie na zawsze pozostanie w naszej pamięci.- powiedziała jej najbliższa przyjaciółka.
- Nie da się opisać tego co czuję po utracie najukochańszej osoby . Była ze mną zarówno w szczęśliwych jak i w smutnych chwilach. Teraz tak po prostu jej nie ma. Musimy się z tym pogodzić, chociaż wiem, ze to zadanie nie jest łatwe. Ona zawsze będzie z nami, w naszych sercach. Będzie czuwała i chroniła nas przed złem tego świata. Mam nadzieję, że tam na górze dobrze się nią zajmą.- wypowiedział się mój tata.
Postanowiłam coś powiedzieć. Mimo, że miałam wielką gulę w gardle, musiałam to zrobić.
- Mama, była najwspanialszą kobietą jaką widziałam w życiu. Zawsze wiedziała jak mnie pocieszyć lub udobruchać. Rzadko się kłóciłyśmy, a kiedy już do tego doszło, po kilku minutach wszystko było okej. Zawsze chodziła radosna i do wszystkiego podchodziła z uśmiechem. Nie było dla niej problemu bez wyjścia. Nawet z najtrudniejszej sytuacji potrafiła wybrnąć. Nie przejmowała się tym co inni pomyślą, po prostu żyła własnym życiem. Wszędzie było jej pełno.- zaśmiałam się.- Nigdy nikomu nie odmówiła pomocy, wręcz przeciwnie, ona lepiej wiedziała, że ktoś jej potrzebuje niż on sam. Zawsze śmialiśmy się z braćmi, że przed nią nic się nie ukryje i powinna pracować jako detektyw, a nie księgowa. Po prostu była sobą. Za to ją kocham, na zawsze będzie ze mna, z nami.- zakończyłam.
Nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć. Nienawidzę pogrzebów. Dlaczego tak wspaniali ludzie musza umierać.
- Ciiii- usłyszałam Wojtka i poczułam jak mnie obejmuje.
Starał się mnie pocieszać, mimo tego, ze sam porządnie się rozkleił.
Kiedy wszystko się skończyło, każdy podchodził do nas i składał kondolencje. Stałam tam z chusteczką w ręce i co chwilę wycierałam policzki. Kiedy na cmentarzu nie było nikogo, usiadłam na trawie przy grobie i zaczęłam mówić do mamy.
- Mam nadzieję, ze będzie ci tam dobrze. Szkoda, że nie ma cię z nami. Chciałam ci przedstawić mojego chłopaka, dałabyś mi rady. I pewnie długi wykład na tego typu chłopaka.- zaśmiałam się smutno.- Nawet nie zdążyłam się z tobą pożegnać. Kocham Cię.
Siedziałam tam jeszcze kilka minut w ciszy. Później poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
- Chodź już, robi się zimno.- usłyszałam opiekuńczy głos Oli.
Uśmiechnęłam się do niej i powoli wstałam. Bez zbędnych rozmów doszłyśmy do samochodu. W środku siedział, tata, Janek i Wojtek. W kompletnej ciszy dojechaliśmy do domu.
###
Taki smutas trochę wyszedł, no ale trudno : )
Boziu, popłakałam się : ( I na serio, przyszłam do Cb z Perwolem ?! Mogłam chociaż z Persilem :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, tylko strasznie smutny :) Czekam na nn <3
;(
OdpowiedzUsuńsmutno się zrobiło .
świetny rozdział ;)
next szybko ;]
Smuuutas. Ale nawet lubie smutasa. Tylko czemu jej Kuba nie przytulił? No ale cóż... Pisz szybko ciąg dalszy, bo sie na ten naczekaliśmy. Uwielbiam to jak często dodajesz notaki na blogu, bo zawsze jest co czytać.
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę to zapraszam do siebie na http://forgetting-road.blogspot.com/ (rozkręcam się dopiero więc jak coś przepraszam za mały spam)
pisznastępnypisznastępnypisznastępny
OdpowiedzUsuńzajarałam się tym blogiem ♥