- Opowiem wam później, bo pewnie zaraz ktoś po nas przyjdzie. Lepiej chodźmy na górę.- oznajmiłam.
- 5 minut cie nie zbawi.- powiedzieli razem.
- Nie marudźcie, tylko chodźcie.- zarządziłam.
Z grymasem na twarzy wzięli potrzebne rzeczy i ruszyliśmy do pokoju.
#Dominika.
Pięknie. Nie dość, że jesteśmy w piórach to jeszcze obie mamy piżamy. Paula się widocznie nie przejęła, ale ja tak. A tu nagle się zjawiają oni. Cudownie po prostu. No trudno. Pobiegłam do pokoju, żeby się trochę ogarnąć. Ledwo weszłam do pokoju i zadzwonił mój telefon. Dzwoniła tata. Jak ja dawno ich nie widziałam. Szczęśliwa odebrałam telefon.
- Hej tato.- przywitałam się.
- Witaj córciu.- odparł smutnym głosem.
- Coś się stało?- zapytałam troskliwie.
- Tak, chodzi o twoją mamę, ona... nie żyje.- powiedział i wybuchł płaczem.
- CO?! Powiedz, ze to jakiś żart.- błagałam.
- Chciałbym, nawet nie wiesz jak bardzo...
Cały świat mi się zawalił. Nie docierało do mnie, ze moja mama nie żyje. A Wojtek... On już wie?
- Mówiłeś Wojtkowi?- zapytałam jakby nie było we mnie życia.
- Nie miałem do niego właśnie dzwonić.- odpowiedział zapłakany.
Nie wytrzymałam. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać jak głupia. Telefon wylądował na podłodze, ale w tym momencie miałam to daleko. Łzy lały mi się litrami. Nie panowałam nad tym. Przypomniałam sobie wszystkie chwile spędzone razem. Kiedy uczyła mnie jeździć na rowerze, kiedy chodziła na moje pierwsze ważne mecze, kiedy czytała mi bajki przed snem, lub pocieszała gdy miałam złamane serce. To wszystko przepadło w jednej chwili dowiedziałam się, ze już nigdy więcej nie odezwie się do mnie, nie pocieszy lub nie doradzi... Proszę niech to będzie jakiś durny sen!
Leżałam na łóżku z głową przykrytą poduszka i dawałam upust emocjom. Nie obchodziło mnie, ze na dole jest obiekt moich westchnień, a ja wyglądam jak widmo...
Nawet nie zauważyłam kiedy ktoś wszedł do pokoju.
- Domi, co się stało?- zapytał Kuba podchodząc do mnie.
Nie odpowiedziałam, nie miałam ochoty, a nawet nie chciałam o tym rozmawiać.
- Proszę nie płacz.- próbował coś zrobić.
W tym momencie uświadomiłam sobie, że tylko on może mnie zrozumieć. Sam stracił mamę. Moze powinnam mu powiedzieć...
- O- o- ona... ona.- wybuchnęłam płaczem.
- Spokojnie, uspokój się.- zaczął, a do pokoju weszła reszta.- proszę zostawcie nas na razie samych.- odezwał się do nich.
- Ale co się stało?- zapytała przerażona Paula.
- Później do was zejdę.- oznajmił blondyn i reszta posłusznie wyszła.
Usiadł wygodnie na łóżku. Zrobiłam to samo. Spojrzałam na niego, a z oczu lały mi się łzy.
- To jak uspokoiłaś się juz trochę?- zapytał.
Pokiwałam lekko głową, ale łzy nie ustępowały. Przybliżył się do mnie i delikatnie wytarł moje policzki z łez.
- Jeśli chcesz to możesz mi powiedzieć, wysłucham cie i doradzę tak jak ty pomogłaś mi.- oznajmił i złapał mnie za rękę.
- Moja mama nie żyje.- powiedziałam szeptem i spuściłam głowę, aby kolejne łzy mogły swobodnie spływać po mojej twarzy.
- Wiem, ze to nie jest miłe, to wręcz okropne kiedy tracisz najważniejszą osobę w swoim życiu.- powiedział i przytulił mnie.- Tutaj żadne słowa nie pomogą, po prostu musisz się wypłakać wyrzucić te emocje z siebie.
Nie musiał mi dwa razy powtarzać. Juz kiedy mówił to wszystko zaczęłam płakać,później było tylko gorzej. Kuba nic nie mówił. Po prostu siedział ze mna i pocieszał. Pocieszał na swój własny sposób, który był duzo lepszy niż te wszystkie teksty typu: "Będzie dobrze" , "Nie martw się, wszystko się ułoży" On wiedział co przechodzę, więc wiedział też jak mi pomóc.
Siedziałam przytulona do niego. Kuba delikatnie jeździł dłonią po moich plecach, co kończyło się przyjemnym dreszczem i pewnego rodzaju spokojem. W pewnej chwili zapomniałam o tragedii, która mnie spotkała, ale przerwał mi telefon. Podniosłam go z podłogi i zobaczyłam kto dzwoni. "Braciszek <3" Kiedy to zobaczyłam, byłam pewna, że Wojtek już wie. Nie odebrałam, nie mogłam nie byłam w stanie nic powiedzieć. Z proszącym wzrokiem podałam telefon Kubie. Kiedy o wziął znów wybuchnęłam płaczem. Przytuliłam się do niego i próbowałam uspokoić przy biciu jego serca. Błaszczykowski objął mnie jedną ręką, a w drugiej trzymał telefon.
- Halo?- odebrał.- Tak jest tutaj, ale nie jest w stanie rozmawiać. Wiem, ze chcesz, ale naprawdę wiem co mówię. Dobrze, powiem jej. Cześć.- rozłączył się.
- On już wie, prawda.- stwierdziłam.
- Tak, powiedział że za pół godziny tu będzie.- powiedział.
Nie patrzyłam na niego. Najmocniej jak potrafiłam przytuliłam się do blondyna. Chciałam się przed tym wszystkim ukryć. Obudzić się i zacząć ten dzień jak zawsze od długiego przeciągnięcia i narzekania, ze muszę tak wcześnie wstawać.
- Ciiiiii. Wiem, ze jesteś silną dziewczyną. Przejdziesz przez to. Pomogę ci, zawsze jeśli będziesz chciała porozmawiać dzwoń, przychodź.- oświadczył.
- Dziękuję. Jesteś wspaniałym przyjacielem.- wyszeptałam.- Zawołasz tutaj resztę?- poprosiłam.
- Jasne.- odparł i chciał wyjść.- Ale musisz mnie puścić.- zaśmiał się.
- Nie.- odpowiedziałam poważnie i spojrzałam na niego.
- To zadzwonię.- uśmiechnął się.
Minutę później całą trójka była w pokoju. Paula od razu doskoczyła do mnie, ale nie udało jej się do mnie dostać, bo przywarłam do Kuby jak magnes. Przyciągnęłam ręce do siebie, żeby później go objąć. Przyłożyłam głowę do jego umięśnionej klatki piersiowej i po raz kolejny zaczęłam płakać.
- Co się stało?- zapytała niepewnie Paula.
###
Napisałam xd Tochę smutaśny, ale za kolorowo było :P MAm nadzieję, że się podoba ;3P.S. Zapraszam na moją stronkę na fejsie ;3 http://www.facebook.com/pages/Dobry-piłkarz-z-tej-dupy-3/409661815760758?ref=hl
Boże, rycze ;c rozumiem, smutne, ale żeby aż tak ?! idę płakać :C
OdpowiedzUsuńomg ;(
OdpowiedzUsuńi znowu będę ryczeć .
boski rozdział !
smutnne ryczałam ale..... rozdział super
OdpowiedzUsuń